Kto znajdzie zabójcę, którego przez ponad sześćdziesiąt lat nie odnalazła sama... ofiara?
Annie Adams, dwudziestopięcioletnia początkująca pisarka mieszkająca w Londynie, otrzymuje list z zaproszeniem na spotkanie ze swoją krewną w uroczej miejscowości Castle Knoll.
Gdy Annie przybywa na miejsce, okazuje się, że jej zamożna i samotna ciotka Frances została zamordowana. To nie koniec zdumiewających nowin. Annie dowiaduje się, że Frances od niemal sześćdziesięciu lat… wiedziała, że tak się stanie – wróżka przepowiedziała jej taką śmierć, gdy była młodą dziewczyną. Od tamtego czasu Frances, usiłując odkryć, kto chce ją zamordować, drążyła tajemnice mieszkańców Castle Knoll.
Czy chcielibyście wiedzieć, w jaki sposób odejdziecie z tego świata? Ja wolę żyć w błogiej nieświadomości. Frances nie miała takiego szczęścia. Od ponad 60 lat wiedziała, że ktoś pozbawi ją życia. Annie Adams, jej krewna, przybywa na zaproszenie kobiety do Castle Knoll. Kiedy dziewczyna przybywa na miejsce, okazuje się, że jej samotna i zamożna ciotka została zamordowana, zgodnie z wróżbą. Kto i dlaczego postanowił pozbawić ją życia?
Fabuła tej powieści toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych: obecnie i kiedyś. Przebitki z przeszłości pozwalają czytelnikom poznać nieżyjącą już Frances oraz jej znajomych. Te retrospekcje dają moment oddechu od śledztwa Annie toczącego się we współczesnych czasach.
Ta powieść łączy w sobie elementy bardzo kameralnego kryminału z odrobiną humoru i powieści obyczajowej. W przypadku tego ostatniego mam na myśli wydarzenia z przeszłości. Zgodzę się z tym, co rzuciło mi się w oczy w kilku recenzjach, że jest tutaj coś z klimatu powieści Agathy Christie.
Małomiasteczkowy klimat społeczności, w której wszyscy wszystkich znają, robi dobrą robotę. Bycie kimś z zewnątrz, tak jak Annie, nie jest w takim miejscu proste. Nie wie się o pewnych relacjach między ludźmi, ale według mnie bohaterka radzi sobie całkiem nieźle, biorąc pod uwagę to, w jakiej sytuacji się znalazła. Podziwiam jej odwagę. Polubiłam Annie, kibicowałam jej i chciałam dowiedzieć się, dokąd zaprowadzi ją wyprawa w przeszłość, którą odbyła za sprawą dzienników swojej nieżyjącej krewnej.
Książkę czytało się szybko. Bohaterowie zapadają w pamięć. Raz im się kibicuje, a raz ma się ochotę trzepnąć ich w potylicę na opamiętanie. Szybko zorientowałam się, kto może stać za odejściem Frances, ale brakowało mi motywu. Tego nie udało mi się samodzielnie rozszyfrować. Pod koniec lektury czułam, że trudno będzie mi się rozstać z Annie, zżyłam się z nią. I nawet łezka w oczku mi się zakręciła. Dlaczego? O tym musicie już przekonać się sami.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)