Lucy i Savvy były wspaniałymi dziewczynami, chlubą małego teksańskiego miasteczka, z którego pochodziły. Obie ładne, inteligentne i budzące zazdrość. Lucy poślubiła wymarzonego chłopaka, który dał jej ogromny pierścionek i jeszcze większy nowy dom. Savvy była duszą towarzystwa – wszyscy ją kochali, a jeśli wierzyć plotkom, szczególną popularnością cieszyła się wśród mężczyzn.
Pewnej straszliwej nocy znaleziono Lucy błąkającą się po poboczu drogi, całą we krwi swojej najlepszej przyjaciółki Savvy. Lucy nie pamiętała, co się wtedy wydarzyło, i choć nigdy nie została oskarżona o tę zbrodnię, wszyscy uznali, że jest morderczynią. Od tamtego czasu minęło kilka lat. Lucy przeprowadziła się do Los Angeles i rozpoczęła nowe życie. Niestety, jej sprawę wziął właśnie na celownik Ben Owens, prowadzący nieprawdopodobnie popularny podcast kryminalny „Słuchajcie, jak kłamią”. Zagadkowe morderstwo Savvy ma być hitem drugiego sezonu jego programu.
Słuchacie podcastów kryminalnych? Ja tak, jestem fanką "Skoku w Mrok", "Hulaj Dusza", Zbrodni Bez Cenzury" i "Scen zbrodni". W tej powieści akcja kręci się wokół podcastu kryminalnego "Słuchajcie, jak kłamią". "Bohaterką" kolejnego sezonu ma być Lucy. Kilka lat temu jej przyjaciółka, Savvy, została pozbawiona życia. Podejrzenia padły na Lucy, ta jednak nic nie pamięta z tamtej nocy. Owszem, miała na sobie krew przyjaciółki, ale czy to możliwe, że zadała jej śmiertelny cios?
Ta książka przez pewien czas prawie wyskakiwała mi z lodówki. Przeczekałam medialną falę jej popularności i zabrałam się za lekturę. Od razu powiem, że to nie jest thriller czy kryminał, a raczej powieść obyczajowa z elementami kryminału. Większy nacisk jest położony na relacje między bohaterami, ich podejście do sprawy zbrodni sprzed lat niż na samo morderstwo. Aspekt psychologiczny gra pierwsze skrzypce. I żeby nie było, to nie jest zrzut z mojej strony, chciałam się tylko podzielić swoim spostrzeżeniem na ten temat.
Jeśli chodzi o bohaterów, to muszę powiedzieć, że moją ulubienicą jest Beverly. Taka babcia to skarb, który czasem może lepiej schować w szafie, ale bez niej tej powieści zdecydowanie czegoś by brakowało. Swoje lata miała, ale wnosiła do tej historii luz. W przeciwieństwie do chociażby rodziców Lucy. Jeśli chodzi o nią samą, to do końca nie wiem, co o niej myśleć. Współczułam jej tego, w jakiej sytuacji się znalazła. Pochodzę z niewielkiej miejscowości i wiem, jak to jest, kiedy ludzie biorą kogoś na języki, osądzają według swoich zasad, nie dając szans na wyjaśnienie czegokolwiek. Jednak czasem miałam wrażenie, że Lucy jest kompletnie bezwolna. I tak, pewnie miały w tym udział wydarzenia z przeszłości, jednak brakowało mi u niej momentami pazura. Ben, podcaster, irytował mnie swoim stylem bycia, czasem był strasznie namolny i aż mnie korciło, żeby go w potylicę strzelić na opamiętanie.
I jeszcze jedna rzecz. Tak z przymrużeniem oka, ale bałabym się pojechać do rodzinnej miejscowości Lucy. Taka trochę "Moda na sukces" tam się działa pod kątem moralnym, w sensie ta z mężem jednej, a potem ten z żoną jeszcze innego bawił się w ginekologa. Nie chcę spoilerować, ale Wasz kompas moralny może nieco ześwirować w trakcie lektury. Żeby nie było, że nie ostrzegałam ;)
To nie była wymagająca książka, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Oderwała mnie na moment od rzeczywistości i przeniosła mnie w inne miejsce. Jeśli szukacie powieści obyczajowej z elementami kryminału, to myślę, że ta może przypaść Wam do gustu.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Takie historie też lubię przeczytać :)
OdpowiedzUsuń