ZASADY, JAKIMI KIERUJE SIĘ JACK REACHER, PRZYSPARZAJĄ MU MNÓSTWA WROGÓW…
„Nigdy nie wybaczaj, nigdy nie zapominaj”. To jedna z nich. Na pewno nie wybaczył Francisowi Xavierowi Quinnowi, oficerowi wywiadu wojskowego, który próbował sprzedać Irakowi amerykańskie plany strategiczne. I wcale nie zmartwił się jego śmiercią. Tylko że Quinn nie zginął. Po dziesięciu latach Reacher widzi go wysiadającego z czarnego cadillaca pod bostońską filharmonią. „Nie przepraszaj, z niczego się nie tłumacz”. To kolejna z jego zasad. I Reacher konsekwentnie się do niej stosuje: kiedy podczas jego interwencji przy próbie porwania pewnego studenta ginie kilka osób, nie zamierza składać żadnych wyjaśnień. Czyżby przestał odróżniać dobro od zła? A może po prostu nie znosi niezałatwionych do końca spraw?
Czy jest jakiś bohater literacki, do którego macie słabość? W moim przypadku jednym z nich jest Jack Reacher. Kocham gościa bezwarunkowo i trudno być mi obiektywną, jeśli o niego chodzi. Moja przygoda z nim zaczęła się jeszcze za czasów studenckich (więc dawno, aż usłyszałam, jak trzeszczą mi stawy, gdy moje palce uderzają w klawiaturę).
Tym razem Reacher dowiaduje się, że Francis Xavier Quinn, oficer wywiadu wojskowego, który chciał sprzedać Irakowi amerykańskie plany strategiczne, wcale nie zginął. To jednak nie jest jego jedyny problem. Podczas interwencji przy próbie porwania studenta doszło do strzelaniny, która zakończyła się niepotrzebnym rozlewem krwi.
Jak wspomniałam wcześniej, z moją obiektywnością w przypadku tego bohatera bywa różnie. To siódmy już tom jego przygód, więc zdążyłam się z nim zżyć, chociaż czasem musiałam zawieszać na kołku (albo na kilku) moją wiarę w prawa fizyki czy przypadkowość niektórych zdarzeń. W przypadku tego tomu też kilka razy musiałam przymknąć oczy. Ale wiedziałam, że to literatura z gatunku "zabili go i uciekł", więc byłam na to przygotowana i nie czuję się z tego powodu rozczarowana.
Książka zaczyna się z grubej rury, akcja mknie jak szalona, zanim się obejrzałam, byłam już z Reacherem w innym miejscu. Potem na moment emocje opadły, ale autor nie dał mi zbyt długo napawać się spokojem. Polubiłam postać młodego studenta, którego Jack ratuje na początku. Jego los nie był mi obojętny, miałam czasem ochotę go przytulić i powiedzieć, że nie jest sam. A Jack, cudowny jak zawsze :)
Czy trzeba znać poprzednie tomy, żeby sięgnąć po ten? Według mnie tak, będziecie mieli dzięki temu możliwość poznania Jacka, jego zwyczajów, bo jeśli zaczniecie czytać książki o nim od tej, to możecie nie od razu zaskoczyć, skąd taki, a nie inny sposób zachowania. I chociaż nie żałuję spotkania z Jackiem w tej części, muszę przyznać, że poprzednie, według mnie, były nieco lepiej zbalansowane w kwestii napięcia. Tu pojawiło się parę momentów, które zwalniały akcję, na szczęście jej zwroty to rekompensowały.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję wydawnictwu Albatros
Wolę poznać tę historię od początku.
OdpowiedzUsuń