Obraz Gustava Klimta z 1910 roku, skradziony w 1997 roku, pojawia się ponownie, cudownie odnaleziony, w roku 2019. Te trzy daty wyznaczają ramy czasowe epopei, która przenosi nas z Wiednia do Nowego Jorku i porywa w wir amerykańskiego snu.
„Płótno wibrowało pięknem. Zaparło jej dech w piersiach i zatonęła w nakrapianym zielenią błękicie oka. Czy to możliwe, by była aż tak podobna do nieznanej kobiety?”
W 1910 roku Gustav Klimt namalował portret pięknej, bardzo młodej kobiety, w ujęciu trzy czwarte, z rozpuszczonymi włosami, w dużym brązowym kapeluszu, z futrzaną etolą na szyi i gołymi ramionami. Powstały w Wiedniu „Portret damy” w roku 1916 został kupiony przez anonimowego kolekcjonera. Wyretuszowany przez mistrza rok później obraz, przedstawiający już zupełnie inną kobietę, skradziono tuż przed wernisażem w 1997 roku z galerii sztuki współczesnej w Piacenzy, gdzie odnalazł się niespodziewanie w 2019 roku, zwinięty w rulon i ukryty za metalowymi drzwiczkami ogrodowego schowka. Żaden ekspert, kurator sztuki ani policyjny śledczy nie wie, kim była młoda kobieta przedstawiona na obrazie ani jakie tajemnice spowijają burzliwą historię jej portretu.
Dzisiaj będzie uczta dla fanów malarstwa. Jeśli się nim interesujecie, zapraszam, usiądźcie wygodnie, a ja opowiem Wam historię o literackiej perle.
Gustav Klimt w 1910 roku namalował portret pięknej kobiety. Został on 6 lat później kupiony przez anonimowego kupca. Rok później malarz wyretuszował swoje dzieło. Nie przedstawiało już kobiety z rozpuszczonymi włosami, w kapeluszu, z futrzaną etolą na szyi i z odsłoniętymi ramionami. W 1997 roku obraz skradziono, odnalazł się w 2019 roku, zwinięty w rulon i ukryty za metalowymi drzwiczkami ogrodowego schowka. Nie wiadomo, kim była modelka. Autorka powieści próbuje zrekonstruować dzieje tego dzieła i odpowiedzieć na pytanie, kogo ono przedstawia.
Camille de Peretti zaserwowała mi literacką ucztę. Pochłonęłam tę powieść jednym tchem. Zaczyna się niepozornie. Mamy biednego chłopaka, który pracuje jako pucybut. Pewnego dnia poznaje kobietę z innego świata, niedostępnego dla niego. I jeśli w tym momencie wzdrygnęliście się, myśląc, że to będzie tani romans, to muszę Was uspokoić. Owszem, wątek romansowy stanowi ważną oś fabuły, ale jest tylko jedną z nich.
Ta powieść to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Jej fabuła rozciąga się w czasie, obejmuje niemal 100 lat. W trakcie lektury zwiedzimy różne miejsca na mapie świata. Każde z nich jest inne. Możemy wraz z bohaterami zaznać skrajnej biedy, niepokoju o jutro, być świadkami odejścia bliskich im osób, ale także widzimy te szczęśliwe chwile - i tu nie będę wchodzić w spoilery, niech to będzie dla Was miła niespodzianka.
Żaden z bohaterów, nawet tych, którzy pojawili się na chwilę, nie był mi obojętny. Ich siła tkwi w tym, że nie są jednowymiarowi. Czasem im współczułam, by za moment poczuć niemal obrzydzenie, widząc, do czego mogli się posunąć. I w trakcie lektury doszłam do wniosku, że niektórym elitom słoma wychodzi butami tak, że cud, że konie się nie zbiegają, żeby ją sobie poskubać. To straszne, jak pieniądze mogą niektórym ludziom przesłonić świat i sprawić, że myślą, że skoro je mają, to mogą wszystko.
Nie słyszałam wcześniej o historii związanej z tym obrazem. Przeczytałam kilka artykułów, zanim siadłam do napisania tej recenzji. I wiecie co, nabrałam ochoty, żeby go zobaczyć na żywo. To niesamowite, jaką tajemnicę w sobie skrywa.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Albatros
Zainteresowałaś mnie swoja recenzją.
OdpowiedzUsuń