Przedpremierowo! Juan Gómez-Jurado "Todo Vuelve. Wszystko powraca"

 

Wszystko, czego pragnie Aura Reyes, to przeżyć jeszcze dziesięć minut.

Nie jest to łatwe.

Tamtych jest cztery, są od niej silniejsze, a ona – słaba postać osaczona w rogu więziennego dziedzińca – nigdy nie potrafiła się zbyt dobrze bronić.

A może jednak potrafi.

Aura musi odzyskać dziewczynki i swoje przyjaciółki.

Dlatego nakreśliła plan, którego realizacja zacznie się właśnie za dziesięć minut.

Tak więc nie.

Nie ma najmniejszego zamiaru dziś umierać.

Aura Reyes powraca. Trafia do więzienia o zaostrzonym rygorze. Nie ma tam lekko, ktoś chce się jej pozbyć. Jednak los sprawia, że trafia na wolność. Ma wykonać pewne zadanie. Stawka jest wysoka - jeśli go nie wykona, życie jej córek będzie zagrożone.

Ta książka to cegła, liczy sobie ponad 600 stron, ale wciągnęłam ją w dwa wieczory. Kompletnie nie czuć jej objętości w trakcie lektury. Rozdziały nie są długie, dzięki czemu niemal płynęłam przez tę powieść. Ciekawym zagraniem było umieszczenie w niej fragmentów maszynopisu. On nieco zwalnia akcję i daje moment na ochłonięcie.

Fabuła jest rozdzielona pomiędzy poszczególnych bohaterów, dzięki czemu napięcie jest stopniowo serwowane. Najbardziej czekałam na fragmenty, w których pojawiała się Mari Paz. To było dla mnie niesamowite, jak ta postać się zmieniła. Jej relacja z dziewczynkami mnie wzruszyła. Stała się moją ulubienicą i bywały momenty, gdy niemal brakowało mi tchu, gdy widziałam, co się z nią dzieje. Scena z workiem była dla mnie trudna do dźwignięcia. Czułam niemal fizyczny ból w trakcie jej czytania. Widać także, że zmieniła się Aura. Straciła męża, pozycję zawodową, przyjaciół, trafiła do więzienia, a potem jeszcze musiała zrobić wszystko, by uratować dzieci. Za to postać Bruna będzie mi się po nocach śniła. Czuję ciarki na całym ciele, gdy sobie o nim pomyślę.

Pewne sceny nie do końca mnie przekonały. Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi na przykład o scenę w wąwozie czy tę, w której Aura próbowała się dostać do mieszkania obok. Jednak takich momentów, przy których kręciłam nosem, było niewiele. I jestem je w stanie autorowi wybaczyć, bo całość przypadła mi do gustu. Według mnie ta część jest lepsza od poprzedniej. Jeśli jej nie czytaliście, to zróbcie to, zanim sięgniecie po tę książkę, inaczej zarówno fabuła, jak i relacje między bohaterami będą dla Was niezrozumiałe.

Premiera powieści odbędzie się już jutro.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka