Śmierć Radosława Kamarota, młodego i szanowanego syna znanego chirurga, wstrząsa nie tylko jego bliskimi. Makabryczne odkrycie w opuszczonej willi prowadzi śledczych do niepokojących wniosków. Komisarz Wanda Feliks i jej nowy partner podejrzewają, że podobnych ofiar mogło być więcej… i może być więcej.
Po sekcji zwłok ciało Kamarota zgodnie z wolą rodziny trafia do zakładu pogrzebowego Arkadia, w którym pracuje Ada Niszyńska, doświadczony tanatopraktor. Ada, która na co dzień przygotowuje zmarłych do pochówku, sama zmaga się z traumą po utracie bliskich.
Tymczasem do szpitala trafia mężczyzna z takimi samymi obrażeniami, jakie miał Kamarot. I kiedy komisarz Wandzie wydaje się, że rozwiązanie sprawy jest już na wyciągnięcie ręki, wszystko się komplikuje. Rozpoczyna się wyścig z czasem…
Towarzyszę Marzenie Hryniszak od samego początku jej literackiej przygody. Jestem dumna, że mogłam objąć patronatem jej najnowszą powieść. Co autorka zaserwowała tym razem?
Zostają odnalezione zwłoki Radosława Kamarota, syna znanego chirurga. Śledczy, którzy prowadzą sprawę, uważają, że ofiar może być więcej. Zwłaszcza że w szpitalu pojawia się z mężczyzna z obrażeniami podobnymi do tych, które miał Kamarot. Zaczyna się wyścig z czasem.
Już dawno w trakcie lektury nie targały mną tak sprzeczne emocje, jeśli chodzi o postać mordercy. Nienawiść przeplatała się ze współczuciem. Zastanawiałam się, czy można było zrobić coś, żeby powstrzymać falę zbrodni.
Uwielbiam to, jak Marzena Hryniszak buduje swoich bohaterów. Ich psychologia jest według mnie dopięta na ostatni guzik. Jestem w stanie uwierzyć, że ktoś taki może naprawdę istnieć. Mojemu sercu była bliska Ada. Kobieta pracowała jako tanatopraktor. Zajmowała się przygotowywaniem zwłok do ich ostatniej drogi. Sama była dość mocno poraniona przez życie. Zastanawiałam się, gdzie by była, gdyby nie to, co ją spotkało, czy pracowałaby w zakładzie pogrzebowym, jak układałyby się jej relacje z innymi ludźmi.
Po lekturze tej powieści długo nie mogłam pozbierać swoich myśli. Zresztą teraz, pisząc ten test, kilka razy wciskałam klawisz Backspace, bo wydawało mi się, że moje słowa nie oddają tego, co dzieje się w mojej głowie. Nie chciałam też zaspoilerować niczego, wchodząc na grunt związany z bohaterami, bo mogłabym skierować Was na rozwiązanie zagadki.
W tej powieści sporo jest niewypowiedzianego, ukrywanego i pielęgnowanego przez wiele lat bólu. Czasem trudno emocjonalnie dźwignąć jej ciężar, ale ani przez moment nie żałowałam, że sięgnęłam po tę historię. I z dumą się pod nią podpisuję. Zakończenie wcisnęło mnie w fotel, wbijałam sobie paznokcie w dłoń, czekając na to, co się wydarzy. A kiedy już poznałam finał, w mojej głowie nie milkło pytanie "dlaczego?". Uwielbiam, kiedy powieści tak mną poniewierają. Chcę więcej takich.
Premiera powieści odbędzie się już jutro.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Książkę mam u siebie na półce, więc też wkrótce poznam tę historię. A po Twojej recenzji widzę, że nie będzie to czas stracony.
OdpowiedzUsuń