Historia opowiadana jest przez żonę i cztery córki Nathana Price’a, fanatycznego kaznodziei, który przenosi rodzinę i misję do Konga, w samo centrum burzliwych przemian. Zabierają ze sobą to, czego ich zdaniem będą potrzebować w nowym domu, ale wkrótce okazuje się, że wszystko – od nasion ogrodowych po Pismo Święte – ulega na afrykańskiej ziemi katastrofalnej transformacji… Splatające się w tej książce opowieści narratorek stają się fascynującą eksploracją wyborów moralnych i ceny, jaką się za nie płaci, doznanych strat i wyrządzonych krzywd.
Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, sięgając po tę książkę. Przyznam, że miałam poczucie, że rzucam się na głęboką wodę. Mam problem z misjonarzami. Kiedyś jeden z nich przyjechał do kościoła i opowiadał z ogromną pogardą o ludziach z Afryki. O tym, jacy są dzicy, że nie chcieli przyjąć Jezusa do serca. I tak, wiem, że nie każdy misjonarz jest taki, są wśród nich wspaniali ludzie, którzy budują szpitale, przywożą leki i mogą dla kogoś stanowić inspirację. Nathan Price do nich nie należał. On miał misję, nawracać niewiernych z Afryki. To nic, że zabierał swoją rodzinę w niebezpieczne miejsce, tak bardzo odmienne zarówno kulturowo, jak i klimatycznie od domu. Trzeba krzewić Słowo Boże za wszelką cenę.
Tę historię poznajemy z perspektywy kobiet, jego żony i córek. Jedna z nich, Ada, była niepełnosprawna, i fragmenty pisane z jej perspektywy do pewnego momentu czytało mi się bardzo trudno. Musiałam przyzwyczaić się do jej sposobu prowadzenia narracji. Najbardziej czekałam na fragmenty dotyczące Lei, chociaż wizja Ruth May była również intrygująca. Z dystansem podchodziłam do Rachel, najstarszej z córek. Za to fragmenty opowiedziane przez Orleannę, żonę pana Price'a, były dla mnie najtrudniejsze do dźwignięcia pod kątem emocjonalnym. Współczułam jej, że znalazła się w takim położeniu. Jeszcze miała za męża opętanego manią nawracania niedojrzałego emocjonalnie człowieka. Nie wyobrażam sobie trwania u boku kogoś takiego i poświęcenia bezpieczeństwa moich dzieci ku chwale jakiegoś wyższego dobra.
To nie była łatwa lektura. Czytałam tę książkę niemal przez 2 tygodnie, codziennie po kilkanaście stron. Jestem pod wrażeniem tego, jak autorka oddała miejsce akcji. Nie mam także zastrzeżeń, jeśli chodzi o kreację bohaterów. Widać, jak zmieniają się z upływem czasu, jak wpłynęła na nich przeprowadzka. Były fragmenty, których czytanie odbierało mi dech w piersiach. W pewnym momencie chciałam rzucać książką po pokoju, przeklinając Price'a za to, jaką cenę przyszło zapłacić jego rodzinie za to, że wymyślił sobie nawracanie. W tej powieści bardzo mocno widać zderzenie kultur. To, jak wyobrażenie o innych ludziach zostaje zweryfikowane przez rzeczywistość. Kawał dobrej, skłaniającej do refleksji lektury.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Albatros
Na razie nie mam ochoty na tak trudne lektury, ale na pewno jest to ciekawa książka.
OdpowiedzUsuń