Thomas Gilbert Jr. miał doskonałe życie. Jako syn bogatego finansisty dorastał w otoczeniu kochającej rodziny i wszelkich luksusów, jakie mogło zapewnić dzieciństwo w Upper East Side: najlepsza edukacja w elitarnej szkole Buckley School i Deerfield Academy, wakacje w rozległej nadmorskiej rezydencji w Hamptons, studia na Princeton.
Jednak Tommy zawsze czuł się inny. Niepokojące były objawy zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, narastająca paranoja i niewytłumaczalna nienawiść do ojca. Kiedy rodzice błagali go, aby zwrócił się o pomoc psychiatryczną, Tommy odmówił, uciekając w świat narkotyków i przemocy.
Kiedy pożar zniszczył dom jego byłego najlepszego przyjaciela w Hamptons, Tommy był głównym podejrzanym, ale nigdy nie postawiono mu zarzutów. Zaledwie kilka miesięcy później przybył do mieszkania rodziców, spokojnie poprosił matkę, aby wyszła, a ojcu strzelił prosto w głowę.
To pierwsza z opisanych przez Johna Glatta historii kryminalnych, o której wcześniej nie słyszałam. Nie obiło mi się o uszy nazwisko Gilbert, nie wiedziałam, że Thomas Jr. zabił Thomasa Sr., uprzednio prosząc matkę, by wyszła z domu. Tommy miał wszystko podane na złotej tacy - świetne wykształcenie, pieniądze na utrzymanie, dostęp do elitarnych klubów. Jednak ignorowano powiewające nad jego głową czerwone flagi. Jego zaburzenia doprowadziły w końcu do tragedii. John Glatt pokazuje, jak do tego doszło, na co przymykano oko i czy można było zapobiec najgorszemu.
Nie mogę odmówić autorowi researchu, widać, że zagłębił się w ten temat, chciał pokazać, co działo się w głowie Tommy'ego. I zgodzę się z tym, co widziałam w innych opiniach na temat tej książki, że jej klimat jest inny niż w przypadku poprzednich publikacji. Bardziej poważny. Nie miałam poczucia, że czytam jakieś plotki czy newsy o krzykliwych nagłówkach, które mają przykuć moją uwagę. Poznałam historię człowieka, który teoretycznie miał wszystko, ale jego niewytłumaczalna nienawiść do ojca popchnęła go do popełnienia zbrodni. Tommy wzbudzał mój niepokój, bliscy chcieli, by podjął się leczenia, on jednak wybrał drogę usłaną narkotykami. To położyło się cieniem na jego relacjach z ludźmi z jego otoczenia i doprowadziło do tragedii.
Ta publikacja daje do myślenia w kwestii tego, czy można zapobiec takiej zbrodni, czy bliscy są w stanie zrobić coś, by powstrzymać osobę, która niszczy sobie życie. I tego jej nie odmówię. Jednak nie polecę jej z jednego powodu. Redakcja i korekta leżą. Dziwi mnie, że żadna z osób nie zwróciła na to uwagi w opiniach, które widziałam. Fakt, nie ma tu może literówek, a nie każdy wie, gdzie powinny stać przecinki, ale to, jak skonstruowane są niektóre zdania, powinno wzbudzać czujność. Podam kilka przykładów.
Oryginalne zdanie z książki: "Oprócz bycia trenerką, Lila była również menedżerką jednej z najlepszych na świecie zawodniczek, Ashley Holzen". Wystarczyło nieco zmodyfikować początek: "Lila była nie tylko trenerką, ale również menedżerką jednej z najlepszych na świecie zawodniczek, Ashley Holzen". Jeszcze jeden przykład: "Wiecznie kłopotliwe relacje Tommy'ego Gilberta z rodzicami uległy poprawie, gdy spędził z nimi weekend podczas Święta Pracy w Hamptons. Był to dla niego mile spędzony czas z dala od Princeton, a Tommy surfował i cieszył się nocnym życiem". Tu zaingerowałabym bardziej: "Wiecznie napięte relacje Tommy'ego Gilberta z rodzicami uległy poprawie, gdy spędził z nimi weekend podczas Święta Pracy w Hamptons. Chłopak bawił się z dala od Princeton, surfował i cieszył się nocnym życiem". Mam wrażenie, że redakcja była robiona na kolanie. Jest tutaj cała masa powtórek, brakuje wyraźnego oznaczenia podmiotu w zdaniu, nie mówiąc o tym, że w niektórych przypadkach brakuje orzeczenia. Przykłady mogłabym mnożyć. Jeśli chcecie, mogę zrobić analizę tej książki i zaznaczając źle zredagowane fragmenty znacznikami, pokazać, jak jest źle, ale potrzebowałabym na to trochę czasu. Naprawdę szkoda, że ta wstrząsająca historia została opowiedziana w tak słaby sposób. Nie wiem, jak wyglądał oryginał, ale na etapie redakcji dało się wygładzić ten tekst.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)