Lizzie Bartholomew nie wie nic o swoim pochodzeniu. Jest podrzutkiem, jako niemowlę została znaleziona w kruchcie kościoła. Dzieciństwo spędziła w różnych instytucjach wychowawczych, daremnie marząc o rodzinie, która by ją przygarnęła.
Obecnie wiedzie życie, od którego chciałaby uciec. Okazją do tego wydaje się samotny wyjazd do Maroka. Zwłaszcza gdy poznaje Philipa – on także podróżuje na własną rękę. Między nieznajomymi dochodzi do krótkiego romansu, ale kobieta musi wrócić do Anglii.
Niedługo potem do Lizzie dociera wiadomość o śmierci Philipa Samsona. Okazuje się, że przygodny kochanek zapisał jej w testamencie sporą sumę. Spadek wiąże się jednak z pewnym warunkiem. Takim, który zmusi Lizzie do skonfrontowania się z przerażającymi sekretami, o których nie miała pojęcia.
Lizzie jest podrzutkiem, nie zna swojej przeszłości. Wychowywała się w różnych instytucjach i nigdy nie zaznała rodzinnego ciepła. Kiedy wyjeżdża samotnie do Maroka, poznaje Philipa, z którym nawiązuje krótki romans. Niedługo później dowiaduje się, że mężczyzna zmarł i zapisał jej pewną sumę pieniędzy w testamencie. Jednak by je dostać, musi wykonać pewne zadanie.
To była jedna z tych książek, w przypadku których musiałam trochę poczekać, aż coś zacznie się dziać. Początkowo kompletnie nie kupowałam jej klimatu, może nie powiedziałabym, że nudziłam się w trakcie czytania, ale też nie byłam jakoś bardzo zaangażowana w fabułę. Nie znałam bohaterów, nie wzbudzili we mnie większych emocji. Po pogrzebie Philipa coś zaczęło się dziać. Może i autorka nie błyskała mi laserami po oczach, nie było szalonych zwrotów akcji, ale wciągnęłam się w fabułę.
Mam pewne problemy, jeśli chodzi o postać Lizzie. Uważam, że miała potencjał, ale nie został on wykorzystany. Nie była też specjalnie charyzmatyczna. Bardziej intrygowało mnie to, co działo się z pozostałymi bohaterami i to, co było związane z postacią Thomasa. Według mnie wątek z nim związany był intrygujący. Jednak problemem w przypadku tej powieści jest mnogość bohaterów, którzy się tutaj pojawiają. To wprowadza nieco chaosu. I cierpi też przez to kreacja poszczególnych osób.
Ta powieść miała lepsze i gorsze momenty. Kwestie dotyczące relacji rodziców i dzieci były dla mnie intrygujące. Do myślenia dało mi też to, jak trudny start w życie wpływa na młodych ludzi. Nie będzie to moja ulubiona książka tej autorki, jednak nie powiem, że mam po lekturze poczucie zmarnowanego czasu.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona
Na razie nie mam jej w planach, ale przyszłość pokaże, czy wpadnie książka w moje dłonie :)
OdpowiedzUsuń