Strony

niedziela, 3 listopada 2024

Tomasz Jachimek "Pozdrowienia z Polski C"

 

Witaj w Polsce C, gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko, a i tak potrafią się wzajemnie zaskoczyć – nie mówiąc już o zaskoczeniu czytelnika!

Gala rozdania statuetek Anioła Dobrego Serca to w miasteczku wydarzenie roku. Kreacje, fryzury, szampańska zabawa. A potem bankiet…

„Tych z państwa, którzy otrzymali czerwone opaski VIP-owskie, zapraszam na przyjęcie do Sali Kameralnej, wszystkich pozostałych serdecznie zapraszam za rok”.

Jak to jest być osobą bez opaski?

Ile jesteś w stanie zrobić, by ją dostać?

I co poświęcić?

Anna i Krzysztof są małżeństwem, pracują, mają kredyt, wychowują córkę. Gdy wracają z gali rozdania statuetek Anioła Dobrego Serca, dochodzi między nimi do brzemiennej w skutkach awantury. Żona wypomina mężowi, że nie wzięli udziału w bankiecie, ponieważ nie mieli opasek VIP-owskich. Ten postanawia jej udowodnić, że jest w stanie dostać się do elit. Zaprasza najważniejszych ludzi w miasteczku na komunię córki. I wtedy wszystko się zaczyna...

Nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po tej książce. Z satyrami różnie u mnie bywa, nie każda mi siada, ale ta weszła jak nóż w masło, pochłonęłam ją niemal jednym tchem. Tomasz Jachimek bardzo umiejętnie wyciąga brudy spod dywanu, które małomiasteczkowa książkowa społeczność bardzo skrzętnie tam zamiatała. Pokazuje kółko wzajemnej adoracji, które ma się kręcić za wszelką cenę. Nikt nie ma prawa podważać autorytetu największej szychy, nawet jeśli ta zrobiła coś złego. 

Po incydencie na komunii zagotowałam się. Miałam ochotę rzucać książką po pokoju. I aż mnie trzepie, jak sobie o tym przypominam. Zwłaszcza gdy wiem, co działo się później. Trudno mi powiedzieć, kto bardziej mnie irytował. Pewna szycha, ksiądz, Krzysztof, policja... Oni byli siebie warci. Rodzice Anny też strasznie działali mi na nerwy. Do pewnego momentu nie wzbudzali we mnie większych emocji, ale to, co odstawili na obiedzie po komunii... 

Pochodzę z niewielkiej miejscowości, więc to środowisko, o którym mówi autor, niestety, nie było mi obce. Doskonale wiem, co dzieje się, gdy w takiej społeczności władzę trzyma ktoś wpływowy, kto sypie pieniążkami na akcje charytatywne, w międzyczasie robiąc przekręty, a na dodatek ma błogosławieństwo duchownych, którzy, cokolwiek by się nie działo, będą mówić, jaki ten ktoś jest dobry i trzeba na niego głosować. Momentami czułam ciarki na całym ciele, gdy czytałam tę książkę.

Z kart tej powieści wylewa się pycha, widać jak na tacy nasze polskie "zastaw się, a postaw się", przejmowanie się tym, co ludzie powiedzą, zamiatanie pewnych rzeczy pod dywan, żeby pewne rzeczy lepiej wyglądały, bo po co szukać guza. To nic, że komuś dzieje się krzywda.

Wiele razy miałam ochotę rzucać tą książką po pokoju, ale to pokazuje tylko, że bohaterowie i ich czyny, nie były mi obojętne. Zaangażowałam się w tę historię i na długo pozostanie w mojej pamięci. Tomasz Jachimek dał mi do myślenia przede wszystkim w tej kwestii, ile człowiek jest w stanie zapłacić za dostanie się do elit i czy to naprawdę jest warte to jest warte zachodu. 

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Znak

1 komentarz:

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)