Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #537 Krzysztof Domaradzki "Error"

Jacek Blajer, zdolny programista i niespełniony przedsiębiorca, wpada w kłopoty finansowe. Aby się z nich wydostać, przyjmuje zlecenie hakerskie od człowieka kryjącego się pod pseudonimem Marie#Kondo. Prosta praca, łatwe pieniądze, żadnych poważnych konsekwencji. Czy na pewno? Szybko okazuje się, że pomagając w zhakowaniu Stadionu Narodowego, Jacek nieświadomie przyczynia się do wywołania ogólnopolskiej paniki… i ląduje w samym centrum intrygi wymierzonej w rząd. Od tej pory jeden niewłaściwy ruch może go kosztować życie…
Wyobraźcie sobie, że jedziecie na mecz na Stadion Narodowy, jesteście podekscytowani, cieszycie się, że na własne oczy zobaczycie ludzi, którym kibicujecie normalnie z kanapy. Jednak coś jest nie tak, ruch pod stadionem jest nienaturalnie duży. Gdy udaje się Wam wejść na trybuny, okazuje się, że Wasze miejsce jest zajęte, ale nie przez pomyłkę, macie ten sam numer miejsca. Mało tego, osoba stojąca obok mówi, że również powinna tu siedzieć. I wtedy dostajecie informację, że rozpoczął się atak atomowy na Polskę i należy poszukać schronu. Ludzie zaczynają wpadać w panikę, są ofiary śmiertelne tego zamieszania. 

Jacek Blajer, zdolny programista, pomógł zhakować Stadion Narodowy. Nie wiedział jednak, że to tylko część większego planu wymierzonego w rząd. Nieświadomie ściągnął sobie na głowę śmiertelne niebezpieczeństwo. 

Wizja przedstawiona w tej powieści jest przerażająca. Już teraz AI szybko się rozwija i można wykorzystać ją zarówno w dobrych, jak i w złych celach. Ktoś może przejąć sterowanie nad samochodem, spreparować film, wygenerować zdjęcie, które może komuś zaszkodzić. Wystarczy to tylko wrzucić do sieci, w której nic nie ginie.

Od razu powiem, że sporo tutaj polityki. Mnie to akurat nie przeszkadzało, momentami nawet przypominało jeden z odcinków "Black Mirror". Uważam, że autor dobrze wkomponował ten motyw w historię i nie miałam poczucia przesytu. Mogłam na chwilę zajrzeć za polityczne kulisy. To było intrygujące. Mogłam zobaczyć rzeczy, które normalnie dzieją się bez udziału zwykłych obywateli. I po raz kolejny zaniepokoiło mnie to, jak daleko człowiek jest w stanie się posunąć, żeby zdobyć władzę.

Trudno mi jednoznacznie ocenić bohaterów. Czasem miałam ochotę wszystkich bić w potylicę na opamiętanie, żeby przestali jojczeć, bo do pewnych rzeczy sami doprowadzili i próbowali upchnąć trupy pod dywanem, więc niech nie płaczą, że teraz ktoś je znalazł, a czasem było mi ich żal. 

Ta książka skłania do myślenia na temat tego, co umieszczamy w sieci. Nie muszę rozmawiać ze sporą częścią znajomych, żeby wiedzieć, gdzie byli i co jedli, bo wrzucają to na stories. Podobnie jest z wyjazdami. A przecież nigdy nie wiesz, kto Cię obserwuje i do czego może taką wiedzę wykorzystać. Ta historia powinna być przestrogą.

To dobre political fiction. Sporo się dzieje, ale autor panuje nad ciągiem przyczynowo-skutkowym. Nie ma tutaj przypadkowych wydarzeń. Możemy spojrzeć na tę sytuację z perspektywy kilku osób, co daje pełen ogląd na sytuację. Jeśli tylko nie odstrasza Was polityczny aspekt tej historii, to polecam tę książkę.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka