Luty roku pańskiego 1367. Spustoszona czarną śmiercią Francja odradza się do życia. A wraz z nią budzą się dawne demony, wracają polityczne intrygi i walka o władzę.
Przeor klasztoru dominikanów w Verfeil wysyła mnichów Antonina i Roberta po welin, wyjątkowy pergamin, na którym zamierza spisać swą spowiedź. Tego bowiem, czego był świadkiem, zwykły papier nie przyjmie.
Zaraz po przestąpieniu bram Tuluzy dominikanie wpadają jednak w ręce inkwizytora. Ten stawia Antoninowi ultimatum: albo dostarczy inkwizycji manuskrypt starego zakonnika, albo Robert spłonie na stosie.
Tak rozpoczyna się pojedynek między przeorem a inkwizytorem, którego stawką jest przyszłość Kościoła. Uwikłany w ich rozgrywkę Antonin spisuje wspomnienia przełożonego. Strona po stronie poznaje historię oblężonej Kaffy, franciszkańskich intryg, polowania na heretyków, niemieckich beginaży i toczącej Europę plagi.
Dawno nie było u mnie powieści historycznej z dobrze rozwiniętym wątkiem kryminalnym, czas to zmienić. Jeśli szukacie książki z takim smaczkiem, to rozsiądźcie się wygodnie, bo mam dla Was propozycję.
Robert i Antonin, mnisi, zostali wysłani przez przeora na wyjątkową misję. Mają zdobyć welin, taki pergamin z wyższej półki. Wilhelm zamierza spisać na nim swoją spowiedź, czuje, że jego życie zbliża się do końca, a wie, że jego wyznania mają sporą wartość. Wie o tym także inkwizytor, który wykorzystuje sytuację. Robert zostaje przez niego uwięziony. Jeśli przeor chce odzyskać swojego brata w Bogu, musi oddać mu manuskrypt albo mnich zostanie spalony na stosie.
Z powieściami historycznymi różnie bywa. Nie zawsze zachwycają swoim klimatem, zwłaszcza te, których akcja ma miejsce w dawnych czasach, dialogi nie grają i zachowanie bohaterów bywa zbyt współczesne. Nie w tym przypadku. Według mnie Antoine Sénanque bardzo dobrze oddał średniowieczny klimat. Mistrzostwem świata było dla mnie pewne miejsce, w którym trędowaci zmierzali do leprozorium. Czułam ciarki na całym ciele, gdy duchowny wygłaszał formułkę, która odbierała im dotychczasowe prawa i przekazywała to, co teraz im wolno. Byłam miesiąc temu na Spinalondze, gdzie była kolonia trędowatych, co spotęgowało moje wrażenia. I ta scena z dzieckiem... Po nocach będzie mi się śniła. Podobnie jak pewna trędowata kobieta, która przez pewien czas pojawiała się w celi.
Pokochałam bohaterów. Dialogi Antonina i Roberta robiły mi dzień. Nie tylko wywoływały uśmiech na mojej twarzy, ale także dawały do myślenia. Pojawiają się tutaj filozoficzne rozmyślania na temat Kościoła, ale nie takie wpychane na siłę, tylko sprytnie wplecione w rozmowy. One pokazują, że czas mija, a pewne kwestie pozostają niezmienne. Przeor wzbudzał we mnie trochę lęku, ale był człowiekiem, którego dobrze było mieć po swojej stronie. Za to inkwizytor. O Cristo Redentore, jakim on był sku...tecznie irytującym mnie człowiekiem. Bardzo chętnie spaliłabym go na stosie... Wzbudzał we mnie ogromne pokłady złości, ale to tylko pokazuje, jak dobrze wykreowana była ta postać.
Pierwsza część książki była bardziej luźna, taka momentami do pośmiania się, w drugiej fabuła wchodzi w poważniejsze, bardziej dające do myślenia tony. Tu już musiałam sobie robić przerwy w czytaniu, żeby przetrawić to, co powiedział mi autor.
Jeśli szukacie powieści, w której pojawią się wątki walki o władzę, fanatyzmu, palenia heretyków, oczywiście z Bogiem na ustach, i epidemii trawiących ludzi, to polecam tę książkę. Uwaga, niektóre opisy są dość trudne do zniesienia dla żołądka. Teraz pojawi się przykład takowego, wrażliwych proszę o zamknięcie oczu, mowa tu chociażby o przerzucaniu ciał strawionych dżumą ludzi za mury wroga. Autor opisuje, co działo się później, bardzo plastycznie, te opisy też będą mi się śniły po nocach.
Antoine Sénanque powołał do życia wielowymiarowych bohaterów, każdy z nich przeszedł jakąś drogę i możemy przekonać się, dokąd go zaprowadziła. Nie brakuje tu hipokryzji, dążenia do swojego celu za wszelką cenę, czasem po trupach. Są także ludzie, którzy przywracają wiarę w sens istnienia i dają nadzieję. Jeśli szukacie dobrej historii, której akcja osadzona jest w średniowieczu, to polecam tę książkę.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Znak
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)