Rozmowy z seryjnymi mordercami. Głosy zza krat brytyjskiego kryminologa i pisarza Christophera Berryʼego-Dee to kontynuacja Rozmów z seryjnymi mordercami, które trafiły na brytyjskie listy bestsellerów i zostały opublikowane również w Polsce.
Christopher Berry-Dee przeprowadził wywiady z przeszło trzydziestoma seryjnymi mordercami, co dało mu niezwykłą wiedzę na temat funkcjonowania ich umysłów.
W tej książce analizuje psychikę i metody działania przebywających w więzieniach zabójców, których poznał osobiście i z którymi prowadził korespondencję, w tym amerykańskiego dusiciela Keitha Huntera Jespersona i kanibala Phillipa Jablonskiego.
W zeszłym tygodniu opowiadałam o książce na temat Jeffreya Dahmera. I przy okazji przypomniałam sobie, że mam jeszcze jedną publikację tego autora w biblioteczce, którą kupiłam już jakiś czas temu, ale dopiero teraz nabrała mocy prawnej do lektury ;)
I wiecie co, ta książka dobitnie przypomniała mi, dlaczego przez pewien czas ja i Christopher Berry-Dee byliśmy w książkowej separacji. Po raz kolejny mamy tutaj nie rozmowy z seryjnymi mor*ercami, a bardziej ich krótkie biografie, w których pojawiają się cytaty dotyczące spraw - wypowiedzi samych mor*erców czy świadków związanych ze sprawą, są tu umieszczone też fragmenty listów. Ta książka ma jeszcze jeden problem. Za dużo w niej autora, jego przemyśleń, czasem od czapy, nie wspomnę już o ego Christophera, które wciskało mnie w fotel.
Reportaż powinien być dla mnie bezstronny. Pokaż mi, co się stało, ale nie mów mi, co mam na ten temat myśleć. Pozwól mi wyrobić sobie własne zdanie. Niestety, nie tym razem, baby. W przypadku tej publikacji nie ma miejsce na refleksję dla czytelników. Za to możemy ponapawać się obliczem autora. Super, aż majtki same mi zjechały z wrażenia.
Ale żeby oddać autorowi sprawiedliwość, dwa rozdziały są naprawdę dobre - mówię o historiach Keitha Huntera Jespersona i Michaela Bruce'a Rossa. Są obszerne i można dowiedzieć się z nich kilku ciekawostek i nieco bardziej zagłębić się w psychikę tych osób. Szkoda, że reszta nie została utrzymana w podobnym klimacie, bo ta publikacja miała ogromny potencjał. Wystarczyło mniej szarżowania autora i więcej konkretów.
Po dwóch tygodniach spędzonych z Chrisem potrzebuję od niego odpoczynku. To autor, który ma potencjał, ale niekoniecznie dobrze go wykorzystuje. Jego publikacje mogłyby być wartościowe dla osób, które chcą wejść do świata true crime. Stanowią dobry punkt wyjścia, tylko za mocno podlany jestestwem autora.
Raczej chyba nie sięgnę po ten reportaż.
OdpowiedzUsuń