Strony

poniedziałek, 2 września 2024

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #526 Magda Stachula "Loft"

 

W kamienicy przy ulicy Świętego Ducha w Gdańsku mieszka czworo przyjaciół. Dominika i Piotr są parą od niedawna, Karolina i Adrian to małżeństwo z kilkuletnim stażem. Każde z nich ma swoje mroczne tajemnice. Każde z nich zrobi wszystko, by prawda o nim nie wyszła na jaw. Gdy dostrzegają, że w lofcie naprzeciwko ktoś zaczyna ich obserwować, wpadają w panikę. Kogo ma na oku ta kobieta? Czyje sekrety są zagrożone?

Kiedy nieznajoma zostaje zamordowana, lęk przed zdemaskowaniem jest namacalny bardziej niż kiedykolwiek. W atmosferze podejrzeń i nieufności łatwo popełnić błąd… Kto skrywa tajemnicę, dla której warto zabić?

Sąsiedzi i relacje z nimi to temat-rzeka. Ja do większości z nich miałam duże szczęście. Tego samego nie mogą powiedzieć Dominika i Piotr oraz Karolina i Adrian. Do loftu naprzeciwko mieszkania tych pierwszych wprowadza się tajemnicza kobieta, która ich podgląda. Kogo ma na oku i dlaczego to robi? Sprawa komplikuje się, gdy podglądaczka zostaje zamordowana. Komu mogło zależeć na jej śmierci?

Pierwszą część tej powieści wciągnęłam jednym tchem. Przeszłość bohaterów była mi nieznana, czułam dreszczyk emocji. Jednak z biegiem czasu te zaczynały nieco opadać. Narracja jest prowadzona z perspektywy kilku osób. To pozwala spojrzeć na sytuację z różnych perspektyw i na początku działa jako coś, co dozuje emocje. Tyle że narracja z perspektywy Piotra mnie irytowała. Zdecydowanie bardziej czekałam na to, co powie Dominika. Moim zdaniem to była najciekawsza postać, chociaż jej potencjał nie został do końca wykorzystany, mam tu na myśli jej przeszłość. Szkoda, że ten wątek nie został bardziej pociągnięty. Adriana znienawidziłam od pierwszego momentu, gdy tylko pojawił się na horyzoncie. To tylko pokazuje, że autorka dobrze wykreowała bohaterów i nie byli mi obojętni. Intrygowała mnie także postać pani Wandy. Nie od początku, ale z czasem zaczęła nabierać rumieńców.

To moim zdaniem bardzo dobra książka dla osób, które wchodzą do świata thrillerów psychologicznych. Klaustrofobiczna atmosfera, winny, który jest teoretycznie na wyciągnięcie ręki, bohaterów mamy tutaj jak na lekarstwo i w sumie każdy z nich mógł chcieć pozbyć się nowej sąsiadki. Jednak dla mnie, starej wyjadaczki gatunku, w pewnym momencie czegoś zabrakło.

Nie przemówiło do mnie zakończenie. Rozumiem tych, którzy są nim zachwyceni, bo faktycznie takie rozwiązanie może szokować, do mnie jednak ono nie przemówiło. Według mnie było nieco przekombinowane. Musiałabym wejść w spoilery, żeby wytłumaczyć, jak doszło do zbrodni i o co konkretnie mi chodzi. W każdym razie nie kupuję samej sceny morderstwa, nie miała dla mnie podbudowania, bym mogła w nią uwierzyć.

To książka, którą spokojnie można sobie czytać dla rozrywki. Fabuła nie jest skomplikowana. Autorka ma lekkie pióro i mimo wszystko byłam ciekawa, dokąd ta historia mnie zabierze. Tak jak wspomniałam, raczej dla początkujących odbiorców tego typu powieści niż dla starych wyjadaczy.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Luna.

1 komentarz:

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)