Nie jestem ani świętym, ani męczennikiem, ani terrorystą, ani szaleńcem, ani mordercą. Określenia, pod którymi wydaje się wam, że mnie znacie, są nietrafne. Jestem ojcem. Oto co się wydarzyło.
W jego rękach leży życie dwóch osób… ale może ocalić tylko jedną.
Znany neurochirurg David Evans staje przed niemożliwym wyborem — jeśli jego kolejny pacjent zejdzie ze stołu operacyjnego żywy, jego córeczka Julia, zginie. Planowany zabieg ma zacząć się za 63 godziny. Człowiekiem, który musi umrzeć, aby jego dziecko mogło żyć, jest nikt inny jak prezydent Stanów Zjednoczonych.
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Jesteście neurochirurgiem i macie przeprowadzić operację na mózgu prezydenta Stanów Zjednoczonych. Cały świat będzie patrzył Wam na ręce i czujecie ciężar tej odpowiedzialności. Wracacie do domu i zauważacie, że nigdzie nie ma Waszej córeczki, a jej opiekunka jest martwa. Dostajecie wiadomość, że jeśli pacjent przeżyje operację, dziewczynka zginie. W takiej sytuacji znalazł się David Evans. Żeby Julia, jego córka mogła żyć, prezydent Stanów Zjednoczonych miał umrzeć na stole operacyjnym.
Mam dzisiaj oczy na zapałkach, nastawiłam sobie budzik, żeby dokończyć czytanie książki przed pracą. Ale było warto. Autor po raz kolejny mnie nie zawiódł. Zaserwował mi 3 wieczory pełne napięcia.
Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, co musiał czuć David. Składał przysięgę, że będzie ratował ludzkie życie, a nie je odbierał. Stracił już wiele, a teraz może zostać mu odebrana jego ukochana córeczka. Nie mieści mi się też w głowie, że ktoś mógł wpaść na taki pomysł i postawić innego człowieka przed tak nieludzkim wyborem. Ale porywaczowi Julii bliżej do morderczej maszyny, potrafi odczytywać uczucia, jednak z empatią nie było mu nigdy po drodze. Delikatnie mówiąc.
Na plus zaliczam to, że w książce poznajemy nie tylko perspektywę Davida. Pozostali bohaterowie wnoszą do tej opowieści inne spojrzenie na to, co się dzieje. Można poczuć ich strach, moralne rozdarcie. Albo też zagotować się, widząc totalny brak empatii i dążenie do celu po trupach. A tych w tej powieści nie brakuje.
Ujął mnie wątek dotyczący Rachel. Nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły, żeby nie zdradzić za dużo, powiem jednak, że trochę ściskało mnie za gardło, gdy o niej czytałam. Za to scena ze szczurem będzie mi się chyba po nocach śnić.
Przewidziałam do pewnego stopnia zakończenie, więc nie powiem, żeby jakoś specjalnie mnie zaskoczyło, ale nie jestem z tego powodu rozczarowana. Cieszę się, że autor nie przekombinował.
Premiera książki odbędzie się już w środę.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)