Monica Brashears "Dom pogrzebowy Cottona"

 

Rozwinięta wyobraźnia pomaga Magnolii przetrwać ciężki czas po stracie babki. 

Na co dzień pracuje na stacji benzynowej, ale zarobione pieniądze nie starczają na czynsz dla właściciela domu, który wie, jak domagać się zadośćuczynienia. Pewnej nocy na stacji zjawia się tajemniczy mężczyzna o intensywnym zapachu piżma, który zostawia jej wizytówkę „Agencji Cotton & Eden”. Mężczyzna sugeruje, że Magnolia ma w sobie to coś i z łatwością mogłaby zostać modelką.

Wkrótce z pomocą charakteryzatorki Eden zostaje zaangażowana do seansów spirytystycznych. Udaje umarłych, których pragną zobaczyć ich bliscy. Traktuje to jako występ i próbę swoich aktorskich umiejętności. Tymczasem dom pogrzebowy Cottona nawiedza prawdziwy duch. Babka Brown powraca z zaświatów. 

Babka Magnolii umiera, a ta z trudem zaczyna wiązać koniec z końcem. Pewnego dnia na stacji benzynowej, na której pracuje dziewczyna, pojawia się tajemniczy mężczyzna, który mówi jej, że ta może zostać modelką. I tak się staje. Magnolia podczas seansów spirytystycznych, odpowiednio ucharakteryzowana, udaje zmarłych, z którymi chcą zobaczyć się bliscy.

Od razu zaznaczam, że nie jest to książka dla nastoletnich czytelników. Może opis tej powieści tego nie sygnalizuje, bo cóż takiego może dziać się podczas seansów spirytystycznych w domu pogrzebowym, ale w tej historii pojawiają się sceny łóżkowe, i to dość ostre. Poza tym Magnolia na pewno nie stanowi wzoru do naśladowania, można ją bardziej pokazywać jako przestrogę dla młodych.

Początek książki był dla mnie zapowiedzią historii o tęsknocie, próbie odnalezienia siebie na nowo po stracie ukochanej osoby. Byłam ciekawa, jak młoda dziewczyna odnajdzie się w tym niełaskawym dla niej świecie. Potem zaczęła się jazda bez trzymanki. "Dom pogrzebowy Cottona" to powieść, którą albo się pokocha, albo przeczyta się i będzie się zastanawiało, co to było, o ile wcześniej nie rzuci się książki w kąt. Ja czytałam tę książkę na raty. Miewała lepsze i gorsze momenty. Gdybym miała określić ją jednym słowem, byłoby to "dziwna".

Nie polubiłam Magnolii. Jej zachowanie przyprawiało mnie niemal o zawał. Starałam się jej nie oceniać, w końcu nie wiem, co ja robiłabym, gdybym znalazła się w podobnym położeniu, ale nie umiałam spokojnie patrzeć na jej postępowanie. Z jednej strony było mi jej żal, ale z drugiej strony mnie od siebie odpychała.

Są tu kwestie, które dają do myślenia, jednak nie do końca przekonuje mnie sposób, w który całość została podana. Uwielbiam czarny humor, lecz ten tutaj mi nie siadł.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Mova

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka