Strony

czwartek, 1 sierpnia 2024

Joanna Parasiewicz "Przepowiem ci przyszłość"

 

Najpierw czuję mrowienie w końcówkach palców. Takie delikatne i łatwo je przeoczyć, więc czasem bywa, że nie zauważam, gdy opuszki swędzą, nim nie dotknę tej osoby, jej dłoni albo rękawa i wtedy… wtedy to widzę.

Kiedy Marie zostaje potrącona przez rozpędzoną dorożkę, doznaje urazu głowy. Konsekwencją wypadku są nie tylko stłuczenia. Dziewczyna zaczyna widzieć przyszłość obcych jej ludzi. Sława wieszczki rozgrzewa znudzone przedłużającą się pierwszą wojną światową paryskie salony.

Marie staje się atrakcją popołudniowych herbatek i spotkań towarzyskich.

Zaczyna się nią interesować Fryderyk de Vallete – sparaliżowany i przykuty do wózka genialny wynalazca. Początkowa fascynacja szybko przeradza się u Fryderyka w targane skrajnymi emocjami uczucie.

Dzisiaj będzie propozycja dla wielbicieli powieści, w których warstwa obyczajowa jest uzupełniona o wydarzenia historyczne, doprawiona romansem i wątkiem paranormalnym. Sięgając po nią, wiedziałam, że igram z ogniem, nie jestem fanką romansów, ale postanowiłam zaryzykować. Nie samym kryminałem żyje człowiek.

Marie miała całkiem niezłe życie, dopóki żyła jej mama. Ta jednak odeszła, a jakiś czas później jej ojciec postanowił ożenić się po raz drugi. Na żonę wybrał Martę, nieprzyjemną, delikatnie mówiąc, w obyciu kobietę, która miała już syna Ernesta. Życie Marie i Marcela, jej brata, zmieniło się, gdy ta dwójka wprowadziła się do ich domu. Beztroska odeszła w niepamięć, rozpoczęła się praca. A potem przyszła wojna. I wypadek Marie, w wyniku którego ta doznała urazu głowy. Miała szczęście, że rozpędzona dorożka jej nie zabiła. Jednak po tym wydarzeniu dziewczyna zaczyna widzieć przyszłość innych osób. Z czasem Marie staje się atrakcją spotkań towarzyskich, trafia do świata, do którego nie miałaby wcześniej wstępu. W końcu zaczyna interesować się nią Fryderyk de Vallete – sparaliżowany, poruszający się na wózku wynalazca. Mężczyzna z czasem coraz bardziej zadurzać się w kobiecie. 

Początek tej powieści mnie wciągnął. Polubiłam zarówno Marie, jak i jej brata Marcela. Joachim również będzie miał miejsce w moim serce. Martę i Ernesta w łyżeczce wody bym za to z miłą chęcią utopiła. Trudno mi powiedzieć, które z nich bardziej mnie od siebie odrzucało. Chyba Ernest, zdecydowanie przebił w byciu chamem i prostakiem swoją matkę. A i tak określam ich w delikatny sposób, uwierzcie mi.

Ujęło mnie to, w jaki sposób autorka podchodzi do kwestii związanych z wojną. Pokazuje, jak kobiety radziły sobie, gdy mężczyźni ruszyli na front. Jak mężczyźni podchodzili do tego, że idą walczyć. Jak radzono sobie ze stratą najbliższych. Ten wątek jest moim zdaniem poprowadzony bardzo dobrze, wzbudził we mnie sporo emocji. Nawet łezka w oku mi się zakręciła. To pokazuje, że bohaterowie nie byli mi obojętni. Mam jednak poczucie, że wątek paranormalny z przewidywaniem przyszłości został potraktowany nieco po macoszemu, liczyłam, że będzie go trochę więcej, a nie że będzie gdzieś tam przemykał w tle.

Książka intrygowała mnie do czasu, gdy pojawił się wspomniany już sparaliżowany wynalazca. Bezbłędnie przewidziałam, co będzie się działo, nie było dla mnie zaskoczeń. I owszem, jego wątek pokazuje różnice między światem, w którym żył on, a w którym żyła Marie, to jest dobrze pokazane, ale nie zaangażowałam się w to, co się działo. Ten mężczyzna był dla mnie bezosobowy, nie bardzo mi na nim zależało. Nie do końca też przekonuje mnie to, jak zakończyła się książka. Rozumiem, jeśli komuś zakończenie podejdzie i będzie nim zachwycony, mnie nie siadło. 

Wiem, że trochę pomarudziłam, ale nie uważam czasu spędzonego z tą powieścią za stracony. Relacje między bohaterami są według mnie dopracowane. Nie miałam poczucia, że patrzę na teatrzyk lalek, widziałam ludzi z krwi i kości, którzy żyją, czują i przeżywają rozterki. Wspomniany przeze mnie wojenny też jest opisany w intrygujący sposób. Wątek paranormalny – tu czuję niedosyt, ale kiedy grał pierwsze skrzypce, czytałam jak zaczarowana. Tylko te kwestie związane z warstwą romansową mnie nie przekonują. Znaczy się grały, ale do pewnego momentu.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Mando

1 komentarz:

  1. Skoro jest połączenie wątków historycznych, romansu i wątku paranormalnego, to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)