Thomas Curran pokazuje w swojej ciekawej i bardzo aktualnej książce, jak presja perfekcjonizmu przyczyniła się do wzrostu niezadowolenia i niepewności w społeczeństwie. Analizuje to zjawisko, korzystając zarówno z wyników badań psychologicznych i socjologicznych, danych ekonomicznych i teorii naukowych, jak i z historii realnych ludzi. A przede wszystkim wskazuje, w jaki sposób możemy oprzeć się tej presji i zacząć odczuwać większą radość i satysfakcję ze swojego życia oraz zaakceptować swoją piękną, choć niedoskonałą osobę.
Czy są na sali perfekcjoniści, jeśli tak, ręka w górę. Sama jakiś czas podniosłabym swoją, ale skutecznie wyleczyłam się z perfekcjonizmu. Od pewnego czasu wyznaję zasadę "luz, bo wszyscy zginiemy". I żyje mi się lepiej.
Media społecznościowe kreują perfekcyjny obraz. Ludzie na zdjęciach są piękni, osiągnęli sukces. Wiele osób też chce żyć w taki sposób, mieć wielu followersów, robić idealne zdjęcia, rolki. Czasem nie wiemy, jak duży sztab osób stoi za tym sukcesem i frustrujemy się, że ciągle stoimy w miejscu. Zazdrościmy innym, nie widząc, jak dużo osiągnęliśmy, próbujemy robić to, co sprawdza się u innych, zamiast stworzyć coś małego. I cieszyć się z niewielkich sukcesów. Bardzo często taka pogoń za cyferkami kończy się wypaleniem i może prowadzić nawet do depresji.
Thomas Curran pokazuje, do czego doprowadziła presja perfekcjonizmu. Analizuje to zjawisko, podpierając się naukowymi teoriami. Spokojnie, robi to w bardzo przystępny sposób, więc nie będziecie mieli poczucia, że czytacie wykład z socjologii czy psychologii. Ja miałam poczucie, że słucham dobrego znajomego, który stara się mnie wprowadzić w temat związany z perfekcjonizmem i tym, do czego prowadzi podporządkowanie się jego presji. Pojawiają się tutaj również historie z życia wzięte. Część z nich dotyczy znanych osób, część opowiada o ludziach z otoczenia autora.
To nie jest poradnik, nie znajdziecie tutaj gotowych recept na to, jak wyjść z presji perfekcjonizmu. Dzięki tej książce będziecie mogli raczej dowiedzieć się, co stoi za tym, że tak dążycie do niedoścignionego ideału. Pod koniec jest jednak światełko nadziei, które pokazuje, że nie wszystko jest stracone.
Nikt nie jest idealny i nie ma w tym nic złego. Popełniamy błędy, ale dzięki nim rozwijamy się jako ludzie, jeśli potrafimy wyciągnąć z nich wnioski. Świat pędzi, a my z nim. Warto jednak czasem się zatrzymać i spojrzeć za siebie, żeby zobaczyć, jaką drogę się pokonało, żeby znaleźć się w tym miejscu.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Portalowi Sztukater i Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)