Przedpremierowo! Victoria Helen Stone "Zło czai się w Kansas"

 

Porzucona przez zbiegłego męża, Lily Brown próbuje odbudować swoje życie na obrzeżach miasteczka w Kansas. Ciąży jednak na niej piętno żony oszusta. Trzyma się więc na uboczu, cały swój czas poświęcając zarządzaniu magazynem z kontenerami do wynajęcia i wychowywaniu syna, Everetta.

Ciekawskiego dwunastolatka intrygują rzeczy przechowywane przez klientów matki. Gdy pewnego dnia włamuje się do jednego z kontenerów, znajduje materiały dotyczące nierozwiązanych spraw zaginięć kilku dziewczyn. Dla chłopaka to odkrycie jest jak zaproszenie do zabawy w detektywa. Zabawy, która może okazać się śmiertelnie niebezpieczna.

Nie tylko Everett ma swoje tajemnice. Mają je także Lily i osoby, które niespodziewanie pojawiają się w jej otoczeniu. Marzenie o spokojnym życiu zaczyna się oddalać. Coraz trudniej jej ocenić, komu ufać lub czyje sekrety stanowią najbardziej przerażające zagrożenie.

Mąż Lily Brown zdefraudował sporo pieniędzy i ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Kobieta próbuje odnaleźć się na nowo na obrzeżach miasteczka w Kansas. Zajmuje się zarządzaniem magazynem z kontenerami do wynajęcia i samotnie wychowuje 12-letniego Everetta. Chłopiec pewnego dnia włamuje się do jednego z kontenerów, w którym znajduje materiały dotyczące zaginięć kilku dziewczyn. Ich sprawy nie zostały rozwiązane. Everett postanawia im się bliżej przyjrzeć.

Kiedy przeczytałam, że będzie to książka m.in. o 12-latku, który włamuje się do wynajmowanego kontenera i znajduje tam materiały dotyczące kryminalnego śledztwa, zaczęłam zacierać rączki. Byłam bardzo ciekawa tego, jak autorka poprowadzi fabułę i jak pokaże prowadzone na własną rękę przez chłopca śledztwo. Intrygowało mnie, kim były te dziewczyny i dlaczego zniknęły.

Po lekturze książki mam mieszane uczucia. Na początku miałam wrażenie, że zostałam wrzucona w środek wydarzeń i nie mam pojęcia, co się dzieje. Aż sprawdziłam, czy przez przypadek nie zabrałam się za czytanie środkowej części cyklu. Nie, to jest samodzielna historia. Dopiero z czasem zaczęłam rozumieć, co się dzieje, kto jest kim i jaką ma rolę do odegrania w powieści. Zachowanie jednego z bohaterów kompletnie nie trzymało mi się kupy i dopiero pod koniec, kiedy autorka odsłoniła wszystkie karty, zrozumiałam, co nim kierowało. I przyznaję, zmroziło mnie to.

Według mnie wątek Zoey i tego, co robi, nie został wykorzystany, a szkoda, bo kwestia pomagania innym w taki sposób, mogła dać sporo do myślenia. Historia Amber nie zrobiła na mnie większego wrażenia, moim zdaniem dano jej za mało przestrzeni, by mogła wywołać w czytelniku emocje.

Polubiłam Everetta, choć jego zachowanie czasem przyprawiało mnie o zawał serca. Rozumiałam jego motywacje i miałam ogromną ochotę go uściskać. Lily pozostanie dla nie zagadką.

Bezbłędnie przewidziałam finał tej historii. Jeśli kryminały nie są Wam obce, to podejrzewam, że też będziecie w stanie zorientować się, ku czemu to zmierza. Ale dla osób, które dopiero wchodzą do tego gatunku, to może być zaskoczenie.

To książka, którą można sobie przeczytać, leżąc na leżaku podczas urlopu. Nie wymaga zbytniego zaangażowania, nie sprawia, że wychodzi się ze strefy czytelniczego komfortu, chociaż porusza trudne tematy, związane z przemocą domową, jednak robi to w bardzo delikatny sposób.

Premiera książki odbędzie się już jutro!

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka