Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #515 Przedpremierowo! Izabela Janiszewska "Noc kłamstw"

 

Anna i Mikołaj wiodą wspaniałe życie. Ona pisze książki, on prowadzi kawiarnię. Mają piękny dom i cudowne dzieci. Niemal każdy chciałby się z nimi zamienić. Aż do dnia, w którym stają się podejrzanymi o zabójstwo.

Gdy w październikową noc ginie opiekunka ich synów, na idealnej fasadzie rodziny Tochmanów pojawiają się rysy, a tajemnice skrywane przez lata zaczynają wyłaniać się z cienia.

Chcąc odróżnić prawdę od fałszu, prowadzący sprawę komisarz Leon Mruk, musi uważnie wsłuchać się nie w to, co Tochmanowie mówią, lecz w to, co pomijają milczeniem.

Bo czasem najstraszniejsze sekrety tkwią w tym, co niewypowiedziane.

A najgłębsza prawda o ludziach kryje się w ich kłamstwach.

Anna i Mikołaj to rodzina niemal z obrazka. Szczęśliwe małżeństwo z trójką dzieci. Rysa na ich wizerunku pojawia się, gdy Nina, opiekunka ich dzieci, zostaje znaleziona martwa. Z czasem na jaw zaczynają wychodzić skrywane od lat tajemnice. Komisarz Leon Mruk, który prowadzi tę sprawę, musi dołożyć wszelkich starań, by udało mu się odkryć prawdę. 

W przypadku tej historii wiele rzeczy wydaje się na pierwszy rzut oka oczywistych. I sama przyłapałam się na tym, że ułożyłam sobie w głowie to, co mogło się wydarzyć. Jednak bardzo szybko doszłam do wniosku, że nie, to jest aż tak oczywiste, że taki scenariusz nie może się sprawdzić. I nie myliłam się. To nie tylko opowieść o pozornie idealnej rodzinie, w której tajemnice są skrzętnie ukrywane po kątach. Jest tu także historia pewnej dziewczyny, która daje do myślenia. Mnie wyprowadziła ze strefy czytelniczego komfortu, ale nie żałuję, że sięgnęłam po tę powieść. 

Towarzyszę Izabeli Janiszewskiej od samego początku jej literackiej przygody i cieszy mnie to, że mogę obserwować to, jak z każdą kolejną powieścią rozwija swoje skrzydła. Z niecierpliwością czekałam na jej kolejną książkę. Autorka po raz kolejny mnie nie zawiodła.

Uwierzyłam w kreacje bohaterów. Podejrzewam, że zachowywałabym się podobnie jak Anna, żeby chronić swoje dzieci. Łatwo z perspektywy fotela mówić, że zrobiłoby się inaczej, ale gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo dzieci, rodzic nie zawsze myśli racjonalnie. Intrygująca była dla mnie postać Niny. Im lepiej ją poznawałam, tym bardziej nie wiedziałam, co mam o niej myśleć. I w sumie po lekturze nadal nie wiem, nie umiem jednoznacznie ocenić mojego stosunku do niej.

Końcówka powieści zdecydowanie bardziej trzymała mnie w napięciu niż reszta książki. I nie chcę przez to powiedzieć, że wcześniej się nudziłam, nic z tych rzeczy. Po prostu nie wiedziałam, czego pod koniec mogę się spodziewać, jak bardzo na sile przybierze zło, które czaiło się w zakamarkach. Jak ciemne okażą się skrywane zakamarki duszy bohaterów. 

Izabela Janiszewska po raz kolejny pokazała literacką klasę. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z twórczością autorki, to polecam tę powieść. Jest dobra na początek intrygującej kryminalnej przygody.

Premiera powieści odbędzie się już w środę.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka