Refleksyjna opowieść o miłości i poszukiwaniu sensu życia. Historia młodej Védís - samotnej matki, która przeżywa traumę po nagłej śmierci ojca - z tłem dzieciństwa naznaczonego problemem alkoholizmu w rodzinie. Smutek Védís po stracie ojca jest zabarwiony gniewem i tęsknotą, z którymi nie potrafi sobie poradzić ani dać im wyrazu. Książka, która przenosi nas w niepowtarzalne realia Reykjaviku lat 80.
Ojciec Védís umiera nagle, młoda samotna matka próbuje odnaleźć się w nowym świecie. Bez ojca, którego nawet nie mogła zobaczyć w trumnie. Kobieta nie potrafi poradzić sobie z tym, co się dzieje, nie jest w stanie dać upustu swoim emocjom. Coraz bardziej stacza się w czarną otchłań.
144 strony. Niewielka objętościowo publikacja, dla mnie do łyknięcia w dwie godziny. Nie tym razem. Ta książka jest tak naszpikowana emocjami, że musiałam robić sobie przerwy w trakcie lektury. Od razu ostrzegam, że jest to potężny kaliber, który sprawi, że będziecie musieli wyjść ze swojej strefy komfortu.
Védís straciła ojca. Nie mogła zobaczyć jego ciała, więc dopuszczenie do siebie myśli o jego odejściu jest dla niej niemożliwe. Próbuje jakoś funkcjonować, przecież świat się nie zatrzyma, choć ten jej się zawalił. Kiedy patrzyłam na to, co się z nią dzieje, czułam, że moje serce rozpada się na miliony kawałków. Zakończenie kompletnie je roztrzaskało. Miałam ochotę przytulić Védís i powiedzieć jej, że nie jest sama, że jeszcze będzie normalnie.
To była piekielnie trudna książka, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam, choć jeszcze nie pozbierałam się po lekturze. Daje do myślenia i pokazuje, jak ogromnym cieniem kładą się na życiu nieprzepracowane traumy.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Glow.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)