Policjantka stołecznej policji, Marzena Gibała, w towarzystwie swojej szkolnej koleżanki Jadwigi Zająć, wyrusza na zasłużony urlop na piękne Baleary. Niestety znajoma dość szybko zaczyna się dziwnie zachowywać, jakby poza dobrym humorem zabrała na wakacje nieprzepracowane traumy. Na miejscu spotykają dawną przyjaciółkę Marzeny Iwonę Strychalską oraz jej przystojnego narzeczonego Benito Carrillo.
Wakacje wydają się idyllą aż do momentu, kiedy czwórka znajomych płynąc jachtem do najsłynniejszego klubu Minorki, gdzie odbywają się imprezy w pianie, wyławia z morza dwójkę podejrzanych rozbitków. Nazajutrz rano Marzena budzi się z ogromnym kacem. Znajduje się sama na dryfującym po morzu jachcie, a w ręku trzyma pistolet bez jednej kuli. Co gorsze cały pokład zalany jest krwią. Kilkanaście godzin później w Internecie ktoś umieszcza filmik, na którym widać, jak policjantka zabija jednego z rozbitków, którego dzień wcześniej uratowała.
Policjantka, Marzena Gibała, wraz ze swoją koleżanką, Jadwigą Zając, wyjeżdża na wakacje. Miały być drinki na Balearach, słoneczko, a wyszła pupa. A konkretnie zalany krwią pokład, na którym prawdopodobnie ktoś zginął. Tylko jest mały problem, bo Marzena nie bardzo pamięta, co działo się wcześniej. Czy to możliwe, że kogoś zabiła?
Ta książka wzbudza we mnie mieszane uczucia. Do momentu imprezy z udawanym targiem niewolników nie potrafiłam wczuć się w klimat. I przyznaję, że zastanawiałam się nad tym, czy nie porzucić czytania, bo w kilku momentach książka otarła się o kicz. Mam tu na myśli to, co robiła Jadwiga przed imprezą. W sumie w jej trakcie też. Potem było już lepiej i byłam ciekawa tego, jak potoczy się fabuła.
Jeśli chodzi o bohaterów, to najbardziej przemówiła do mnie Marzena. Co prawda czasem łapałam się za głowę, gdy widziałam, co robi, ale miło spędzało się z nią czas. Jadwiga mnie nie przekonała. Na jednych jej przemiana może zrobić wrażenie, dla mnie była nieco naciągana. I to, co działo się z nią po imprezie też trudno mi kupić, ale rozumiem, że komuś może to przypaść do gustu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, w jakim klimacie jest utrzymana powieść.
Na plus zaliczam sceny, w których autor pisze o sobie samym, widać tu dystans, a to szanuję. Taka mała rada ode mnie jako osoby pracującej w branży wydawniczej - dobrze byłoby pomyśleć o wyraźnym oddzieleniu tego, co dzieje się obecnie od tego, co działo się kiedyś. Inaczej można się nieco pogubić. I dobrze byłoby zainwestować w redakcję i korektę. Jeśli podczas lektury włącza mi się tryb korektora, to znaczy, że coś poszło w tej kwestii nie tak, a tutaj niestety włączał się dość często.
Chociaż nie brakuje tutaj momentów, w których można się zaśmiać, ta książka dała mi do myślenia. Mam tutaj na myśli wątek Jadwigi i jej szefa. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale wszystko we mnie krzyczało, gdy czytałam o tym, co się dzieje. To był jeden z lepszych, moim zdaniem, wątków.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Autorowi.
To niewątpliwie oryginalna powieść, którą przeczytałam z ciekawością.
OdpowiedzUsuń