Nie masz podręcznika? Pała! Żeby wam się nie nudziło, zadam na weekend! Wyciągamy karteczki! Chcesz iść do toalety? A co robiłxś na przerwie? Jak ty się ubrałxś do szkoły? Dzwonek jest dla nauczyciela! Do odpowiedzi NUMER…
Znasz to pewnie aż za dobrze, prawda?
Szkoła kojarzy Ci się z więzieniem, bezsensownym zakuwaniem, nieustanną harówką, karą za przestępstwo, którego nie popełniłxś? Nie masz czasu na prawdziwe ŻYCIE. A przecież nie tak miało to wyglądać!
Jest dobra wiadomość!
Możesz protestować! Masz wybór! I swoje prawa!
Może o tym nie wiesz, ale istnieją różne sposoby na hakowanie systemu edukacji i spełnienia obowiązku szkolnego poza szkołą! Musisz tylko ogarnąć, co tak naprawdę liczy się w szkole i jakie masz alternatywy!
Wiem, że podkreślam to przy każdej recenzji książki Mikołaja Marceli, ale piekielnie cieszę się, że miałam okazję zetknąć się z nim na swojej drodze akademickiej. To on pokazał, że nauka może wyglądać inaczej. Odczarował w moich oczach doktorantów na Uniwersytecie Śląskim. Tym razem jego książka opowiada o tym, jakie istnieją alternatywy dla dobrze znanej nam edukacji, jak można uczyć się poza szkołą i hakować system, na legalu, żeby nie było.
Wspominacie dobrze lekcje wychowania fizycznego? Ja nie. Nie miałam szczęścia do nauczycieli. Większość z tych, na których trafiłam, interesowała się tymi bardziej uzdolnionymi uczniami. To nic, że inni na przykład mieli potencjał w ćwiczeniach wytrzymałościowych albo w tańcu. Nie umiałeś skakać przez skrzynię - pała, nie biegałeś szybko - pała. Przeszłam też przez rozciągających na siłę nauczycieli. Przez to wiele osób zniechęciło się do sportu. Sama miałam od niego długą przerwę. I na to między innymi zwraca uwagę autor.
W wielu szkołach dla nauczycieli liczy się tylko wyrobienie się z materiałem. Dzisiejsza szkoła nijak ma się do życia. Trzeba wkuwać masę zbędnego materiału, dostaje się oceny, które nijak nie odzwierciedlają faktycznego stanu wiedzy. A i nikt nie zapyta nas o to, jaką ocenę mieliśmy w czwartej klasie z matematyki. Liczy się tylko to, jak uczyliśmy się w ostatniej klasie, żeby mieć lepszą pozycję startową do szkoły wyższej czy na studia. I o tym też jest mowa.
Autor pokazuje alternatywy dla uczniów, którzy nie potrafią odnaleźć się w zwykłej szkole. Ta bardzo często nie dostrzega ludzi z potencjałem. Pięknie rysujesz, to nieważne, jeśli nie znasz się na solach, kwasach, a niemiecki ci do głowy nie wchodzi. Ludzie się różnią, nie mamy takich samych predyspozycji, ale tego często nie bierze się pod uwagę. Mikołaj Marcela zwraca w swojej publikacji także uwagę na to, że szkoła przypomina fabrykę i zapomina się na przykład o tym, że ludzie dzielą się ze względu na to, w jakiej porze dnia są najbardziej efektywni. Ja dobrze działam rano, wieczorami mój mózg przypomina kisiel, a ktoś może mieć na odwrót. Czy z którymś z nas jest coś nie tak? Nie.
Znajdziecie tutaj między innymi wykaz praw uczniów czy informacje na temat tego, co zrobić, żeby przenieść się do innej szkoły. Kiedy jest to możliwe, a kiedy nie. Przekonacie się też, jakie są alternatywy dla publicznych szkół. Warto się z tym zapoznać. A co najważniejsze - autor pokaże Wam, skąd biorą się problemy z przyswajaniem wiedzy. Polecam nie tylko uczniom, ale także nauczycielom i rodzicom.
Premiera odbędzie się już w środę.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu MUZA.
Interesująca propozycja. Nasza szkoła faktycznie nie uczy życia, ale nauczyciele musza trzymać się przeładowanego programu i nic nie mogą za bardzo zrobić.
OdpowiedzUsuń