Miasteczkiem wstrząsa wiadomość o dwóch zbrodniach. Ktoś bestialsko morduje znanego fotografa przygotowującego właśnie swoją wystawę w miejscowej galerii. Dwa dni później do strasznej zbrodni dochodzi na pobliskiej wysepce, gdzie sławny pisarz pracuje nad dziesiątym tomem swojej powieści. Obie sprawy prowadzi Patrik Hedström i jego koledzy z komisariatu Tanumshede i nic nie wskazuje na to, żeby zbrodnie były ze sobą powiązane.
W tym samym czasie Erica Falck próbuje udokumentować zagadkowe morderstwo, do którego doszło prawie czterdzieści lat wcześniej w Sztokholmie.
Znany fotograf, który przygotowywał się do wystawy swoich prac, został zamordowany. Dwa dni później w miasteczku dochodzi do kolejnej zbrodni. Patrik Hedström i jego koledzy z komisariatu Tanumshede badają obie sprawy. W międzyczasie Erica Falck próbuje zebrać materiały do książki o morderstwie, do którego doszło 40 lat temu w Sztokholmie.
Chyba powinnam przebranżowić się na wróżkę, bo w przypadku tej książki bezbłędnie przewidziałam, co będzie się działo. Trafiłam za każdym razem. Czy czuję się z tego powodu rozczarowana? Nie powiedziałabym. Czuję ogromną satysfakcję, że rozwiązałam tę zagadkę i sama rozplątałam bardzo poskręcane tropy.
Rodzinna uroczystość, złote wesele. Powinny zostać po nim miłe wspomnienia, a nie zwłoki. Na dodatek morderca popełnił swój czyn w brutalny sposób. Druga ze zbrodni bardziej mnie poruszyła ze względu na to, kto poniósł śmierć i dlaczego. Ale nie będę wchodzić w szczegóły, żeby nic nie zdradzić.
Ta książka mnie wciągnęła. Chciałam przekonać się, czy moje przewidywania są dobre, więc wciągałam ją jak spaghetti. Mam dzisiaj oczy na zapałki, bo czytałam ją jeszcze w nocy, ale warto było. Według mnie to całkiem niezły tom z serii o Erice. Nie powiem, że ulubiony, ale według mnie trzyma dobry poziom. Co prawda książka jest pokręcona, jednak nie mam poczucia, że jest przekombinowana.
Ta historia dała mi też do myślenia w kwestii tego, jak kiedyś postrzegano ludzi, którzy chcieli zmienić płeć. Ile w tej kwestii się obecnie zmieniło? "Kukułcze jajo" dało mi też do myślenia o tym, jak łatwo oceniać kogoś i czuć się lepszym od niego, jeśli ten ktoś nie postępuje według naszych zasad. A przecież życie nie jest nam dane po to, byśmy kogoś oceniali, a po to, żebyśmy napisali własną historię. Żyjmy i dajmy żyć innym. Postępowanie według myśli "a co ludzie powiedzą" to nie jest dobry pomysł.
Bohaterowie nie byli mi obojętni, co prawda szybko rozłożyłam na czynniki pierwsze to, co ukrywają przed światem, ale chciałam spędzić z nimi czas i nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę, choć kilka razy przejechała po mnie jak emocjonalny walec.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)