Strony

poniedziałek, 18 grudnia 2023

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #490 Loreth Anne White "Sekret pacjentki"

 

Lily Bradley ma idealne życie. Wspaniały mąż, dom nad morzem, własny gabinet psychologiczny. Każdy chciałby być na jej miejscu. Aż do tamtej nocy. Zmasakrowane ciało kobiety zostaje znalezione pod klifami. Zagadkowa śmierć sprawia, że tajemnice Lily i jej pacjentów przestają być bezpieczne. To niejedyna rzecz, która spędza jej sen z powiek.

Od pewnego czasu dostaje niepokojące wiadomości i czuje, że jest obserwowana. Przyjmuje też pacjentkę, która budzi w niej obsesję na punkcie przeszłości. Zbyt mrocznej, by Lily chciała do niej wracać.

Lily Bradley żyje w bajce. Ma dwoje dzieci, męża, dom nad morzem i własny gabinet psychologiczny. Pomogła wielu ludziom, którzy zagubili się na drodze życiowej. Jednak jej bańka pęka, gdy pewnego dnia jej mąż znajduje ciało kobiety. Do Lily zaczynają wracać demony, które przez lata skrywała.

Mam problem z tym, żeby jednoznacznie ocenić tę książkę. Autorka w niektórych kwestiach była w stanie wyprowadzić mnie w pole, na przykład jeśli chodzi o tożsamość zabójcy biegaczek, sama na to nie wpadłam, ale z drugiej strony dość szybko zorientowałam się, co stało się z kobietą, której ciało znalazł Tom. Podejrzewałam też, o co może chodzić z Lily.

Mam problem z tym, w jaki sposób zostali przedstawieni bohaterowie. Doskonale rozumiem, że człowiek, który znajduje się w stanie silnego wzburzenia i próbuje ukryć pewne rzeczy z przeszłości, może zachowywać się irracjonalnie, ale dzieci, które pojawiają się w tej książce, zachowują się bardziej dojrzale od swoich rodziców. Tu ludzie nie bardzo ze sobą rozmawiają, po prostu biegają jak kurczak z uciętą głową. I okej, dla kogoś to może budować napięcie, na mnie to nie działa. Nawet policjanci nie wzbudzili we mnie zaufania. Zresztą, gdyby nie to, że ludzie im pewne rzeczy na tacy podawali, to za bardzo by tej sprawy nie ogarnęli. Serio, brakowało kogoś, kto przyjdzie, zaklaszcze w dłonie i powie, żeby wszyscy siedli na pośladkach, żeby na spokojnie się zastanowić, co właściwie się dzieje i co można zrobić.

Początek książki mnie zaintrygował. Potem, w miarę jak pojawiało się coraz więcej bohaterów, zaczęłam czuć znużenie. Końcówka mnie zainteresowała, chociaż nie do końca kupuję scenę na lotnisku i to, jak zakończył się wątek z Joem. On sam był bardzo ciekawą postacią, moim zdaniem najlepszą w całej tej powieści, ale nie udało się w pełni wykorzystać jego potencjału.

To thriller, który zachwyci mniej obeznanych z gatunkiem czytelników. W przypadku starych wyjadaczy może być różnie. Ja pewnie o tej książce za kilka dni zapomnę. Dobry przerywnik od trudniejszych powieści, ale wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił.

2 komentarze:

  1. Nie wiem, czy po nią sięgnę. Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobne odczucia po lekturze. Chociaż niektóre wątki trzymały w napięciu, ogólny brak spójności w zachowaniach postaci zdecydowanie rzutuje na odbiór.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)