Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #488 Alexandra Benedict "Morderstwo w świątecznym ekspresie"

 

Na stacji kolejowej w Londynie spotykają się pasażerowie pociągu sypialnego jadącego do Fort William w zachodniej Szkocji. Na jego pokład wsiadają: była detektyw śledcza Roz, celebrytka Meg i jej zazdrosny narzeczony Grant, rodzina Bridgesów, emerytowana profesor podróżująca z synem i kotem o wdzięcznym imieniu Mousetache oraz czworo młodych ludzi pragnących wziąć udział w teleturnieju, w którym główną nagrodą jest stypendium na studia. Nie wszyscy jednak dotrą do celu…

Kiedy pociąg wykoleja się na pustkowiu, w jednym z przedziałów dochodzi o morderstwa. Kto mógł dopuścić się takiej zbrodni? I jak to zrobił, skoro przedział pozostał zamknięty od środka? Pewne jest tylko to, że zabójcą musi być ktoś z pasażerów.

Roz, korzystając ze swojego doświadczenia policyjnego, podejmuje się rozwiązania zagadki. Przeczesuje kolejne przedziały świątecznego ekspresu i odkrywa mroczne tajemnice skrywane przez podróżnych.

Jedyne świąteczne książki, jakie uznaję, to kryminały. Nie przepadam za słodkimi miłosnymi historiami z magią świąt w tle, ale trupem w śniegu nie pogardzę. Dlatego zdecydowałam się na lekturę tej książki. Morderstwo w pociągu, którego pasażerowie jadą na święta do domu - to brzmi jak miód na moje serce.

Wspomniany przeze mnie pociąg wykoleił się. Niedługo po wypadku zostaje odnalezione ciało jednego z pasażerów. Zagadką pozostaje to, jak morderca znalazł się w środku przedziału, skoro ofiara była w nim zamknięta od środka. Nie wiadomo także, dlaczego ktoś dokonał zbrodni. Roz, emerytowana policjantka, wykorzystuje swoje umiejętności, by odnaleźć mordercę. Zegar tyka, a pociąg zostaje wkrótce ochrzczony mianem "pociągu śmierci".

Na początku ostrzeżenie, którego nie ma w powieści, a pojawić się powinno. Znajdują się w niej opisy gwałtu, więc jeśli czujecie się niekomfortowo, czytając o przemocy seksualnej, nie jest to książka dla Was. Moim zdaniem to powieść dla dorosłych czytelników, młodzieży raczej bym jej nie polecała.

Sam pomysł na fabułę nie jest oryginalny - widać, że autorka wzorowała się na "Morderstwie w Orient Expressie" Agathy Chrisie. Jednak nie powiem, że mam po lekturze wrażenie, że dostałam odgrzewany kotlet i wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Autorka porusza tutaj wiele wątków - wspomnianej przeze mnie przemocy seksualnej i tego, do czego może doprowadzić, skomplikowanych relacji na linii rodzic - dziecko czy ciemnej strony bycia celebrytą. Te fragmenty dają bardzo mocno do myślenia i odzierają z masek świat ukryty na mediach społecznościowych za filtrami i przyklejonymi uśmiechami.

Nie mam zarzutów co do wątku kryminalnego. Zdradzę tylko, że trupów jest nieco więcej. Odnalezienie jednego z nich sprawiło mi nieziemską przyjemność. Sama miałam ochotę tę osobę ukatrupić, była tragicznym człowiekiem. Jeśli chodzi o bohaterów, to jedni są zarysowani lepiej (Roz czy Meg), o innych szybko zapomnę (Sally).

Nie przekonało mnie zakończenie. Dla mnie było zbyt hollywoodzkie i wolałabym, żeby książka zakończyła się wcześniej, zostawiając pewne rzeczy niedopowiedziane, ale rozumiem wszystkich tych, którzy się przy końcówce wzruszą.

Spędziłam z tą książką miłe popołudnie. Momentami była chaotyczna, niektóre wątki, np. rodziny Brigesów, nie zostały w pełni rozwinięte i czuję pod tym kątem niedosyt, ale nie żałuję, że sięgnęłam po tę powieść. Dała mi w kilku kwestiach do myślenia. 

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Ja bardziej lubię świąteczne powieści typowe dla tego gatunku, ale ta książka mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka