Pewnego marcowego poranka grupa nastolatków dokonuje makabrycznego odkrycia. Na leśnej polanie natrafiają na zwłoki mężczyzny, szczelnie zawinięte w plastikową folię.
Na ciele denata brak oznak przemocy i znaków szczególnych, a sprawca nie pozostawił żadnych śladów. Szybko się okazuje, że przyczyną zgonu było odwodnienie. Na jaw wychodzi jednak coś jeszcze: w krtani mężczyzny znaleziono niespotykany przedmiot – fragment poczwarki egzotycznego motyla.
Do wyjaśnienia sprawy zostaje wyznaczony Emil Grab, prokurator z niejasną przeszłością. Towarzyszą mu komisarz Marczewski i Jakub Błach, technik kryminalistyki z zacięciem śledczym.
W tym samym czasie młoda dziennikarka telewizyjna Pola Sass otrzymuje z anonimowego źródła wideo przedstawiające zwłoki na polanie. Niedługo później tajemniczy nadawca przesyła jej kolejne nagranie.
Na leśnej polanie zostaje odnalezione ciało mężczyzny, które zostało szczelnie owinięte w plastikową folię. Przyczyną śmierci było odwodnienie. W krtani mężczyzny znaleziono zaś fragment poczwarki egzotycznego motyla. Nad sprawą pracują Emil Grab, prokurator, komisarz Marczewski i Jakub Błach, technik kryminalistyki. Wkrótce dołączają do nich dwie kolejne osoby, które próbują wraz z nimi rozwiązać zagadkę kryminalną.
Mam zagwozdkę, jeśli chodzi o tę książkę. Przyznam szczerze, że do pewnego momentu wciągałam ją jak spaghetti i byłam ciekawa tego, dokąd zaprowadzi mnie fabuła. Byłam zaintrygowana tym, że z ciała mężczyzny zrobiono inkubator dla motyla, a to nie był koniec rewelacji, jeśli chodzi o pomysłowość mordercy, nie chcę jednak spoilerować. Tyle że akcja siadła dla mnie w momencie, kiedy do ekipy dołączył Flo. Moja wiara w prowadzenie sprawy w ten sposób spadła do zera.
Zresztą ekipa prowadząca śledztwo była dla mnie średnia. Jedynie Błach jakoś do mnie przemawiał. Reszta mi się rozmywa. Kompletnie też nie kupiłam tego, że nad sprawą pracuje ktoś, kto z prawem jest na bakier, a jest traktowany jak pełnoprawny śledczy. Serio, policja nie ma speca, który mógłby się zająć darknetem? Może gdybym nie siedziała w kryminałach, to ten fakt by mi nie przeszkadzał, nawet zachwyciłabym się tym, że zwykły obywatel został włączony do sprawy, ale na obecnym etapie w to nie wierzę.
Do pewnego momentu ta książka mnie intrygowała. Zastanawiałam się, co siedzi w głowie mordercy, czym się kieruje, jak wybiera ofiary. Autor ma potencjał, tylko przydałby się dobry research. I ta powieść daje też do myślenia w takich społecznych kwestiach, więc nie uważam czasu spędzonego z tą historią za zmarnowany. Jestem też ciekawa tego, co Ludwik Lunar jeszcze będzie mógł mi pokazać. Myślę, że ta książka znajdzie swoich odbiorców, zresztą widziałam po innych ocenach, że sporo osób jest nią zachwyconych.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.
Jeszcze się nad nią zastanowię, chociaż fabuła jest intrygująca.
OdpowiedzUsuń