Strony

sobota, 16 grudnia 2023

Justyna Dżbik-Kluge "Jacy byli? Jacy jesteśmy?"

 

Opowieści o tym, co otrzymujemy od naszych przodków, ale też o tym, co sami decydujemy się od nich wziąć.

Jakimi ludźmi na co dzień byli Powstańcy Warszawscy? Czy żyli wspomnieniami wojennymi do końca swoich dni? Jakimi dziadkami, rodzicami, krewnymi stali się ludzie z wojenną traumą wpisaną do dowodów osobistych?

Co widzisz, gdy zamykasz oczy i myślisz o babci albo o dziadku? Babcia zawsze nosiła fartuszki w groszki, w których miała schowane cukierki. Dziadek codziennie rano golił się i pastował buty, zawsze nosił koszulę, nigdy nie widziałam go w T-shircie. Dlaczego o tym mówię? Tę kwestię porusza ta książka. To opowieści wnuków o dziadkach, którzy walczyli w Powstaniu Warszawskich. Pojawiają się także wspomnienia dzieci powstańców. Tych jest mniej i zdecydowanie różnią się wydźwiękiem od opowieści wnuków, dla których dziadkowie byli innymi ludźmi, mniej wymagali, mieli więcej czasu.

Pewne wątki powtarzają się w wielu historiach – chowanie jedzenia, elegancki ubiór, maniery, które dzisiaj nie są czymś na porządku dziennym, miłość przekazywana w gestach, a nie w słowach. To tylko niektóre z nich. Podejrzewam, że sami macie albo mieliście w rodzinie kogoś, kto tak robił. 

Pierwsza połowa tej książki bardzo mnie poruszyła, musiałam sobie robić przerwy podczas czytania, bo czułam napływające do oczu łzy. Wracały wspomnienia związane z moim dziadkiem, babcia zmarła, kiedy byłam mała, więc mam tylko pojedyncze przebłyski, jego pamiętam bardziej. Niektóre fragmenty tej książki bardzo mocno dają do myślenia. Robimy z powstańców bohaterów, a wielu ludzi zapomina o tym, że byli zwykłymi ludźmi, mieli rodziny, wojna była częścią ich przeszłości, a nie sensem życia. W publikacji zwrócono też uwagę na to, jak zmieniło się podejście do kwestii patriotyzmu, jak rozumiało się go kiedyś, a jak rozumie się go teraz.

Druga część książki nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Już nie czułam w trakcie lektury łez pod powiekami. Czuć było w niektórych wypowiedziach większy dystans, więc i mnie on się udzielał. Pojawiły się też historie dzieci powstańców, które nie były tak chwytające za serce jak opowieści wnuków. Zmieniła się perspektywa patrzenia na tych ludzi. Podejrzewam, że moi rodzice spojrzeliby na tę książkę inaczej. Byliby w stanie nawiązać nić porozumienia z dziećmi powstańców, a opowieści wnuków nie wzbudzałyby w nich tak dużych emocji. I nie jest to z mojej strony zarzut, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Takie przełamanie słodkich opowieści o dziadkach było potrzebne, żeby pokazać, jak wyglądało życie dzieci powstańców, ale nie umiem się z nimi identyfikować, może za kilka lat, kiedy nabiorę więcej życiowego doświadczenia, inaczej na te historie spojrzę.

W tej publikacji zwrócono uwagę na to, że dzisiaj nie przykłada się tak wielkiej wagi do naprawiania rzeczy, wszystkiego jest wszędzie pełno, a my nie wiemy, co mamy kupować. Pokazano także, jak to działa na naszą psychikę. Te fragmenty mocno dają do myślenia. Mnie na przykład uchroniły przed szałem zakupów podczas wyprzedaży.

Ta książka to kopalnia złotych myśli, która skłania do refleksji. Sprawia, że człowiek zatrzymuje się i zaczyna zastanawiać się nad tym, co po sobie zostawi, co przekaże swoim dzieciom. Jedna z rozmów zawartych w tej publikacji zwraca uwagę na to, jak postrzegamy starszych ludzi w społeczeństwie. Panuje u nas taki stereotyp, że starsza osoba jest zrzędliwa, wtyka nos w nieswoje sprawy, a wielu seniorów jest aktywnych. Są też osoby samotne. Może warto je zauważyć?

To był dla mnie emocjonalny czołg, ale nie żałuję, że sięgnęłam po tę publikację. Inaczej spojrzałam na powstańców, ale też powspominałam swojego dziadka. Polecam, jeśli mieliście w rodzinie ludzi, którzy walczyli podczas wojny. Może ta książka pozwoli wam ich lepiej zrozumieć.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Portalowi Sztuakter i Wydawnictwu W.A.B.

1 komentarz:

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)