Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #485 Ruth Ware "Kobieta z kabiny dziesiątej"

 

Lo Blacklock, dziennikarka pisząca dla magazynu podróżniczego, właśnie otrzymała zlecenie życia: tydzień na luksusowym, kameralnym rejsie.

Niebo jest czyste, wody spokojne, a współpasażerowie przemili, gdy ekskluzywny statek wycieczkowy Aurora rozpoczyna swój rejs po malowniczym Morzu Północnym. Początkowo pobyt Lo jest przyjemny: kabiny są wygodne, kolacje doskonałe, a goście eleganccy. Jednak po tygodniu na pokładzie zaczyna wiać mroźny wiatr, niebo szarzeje, a Lo staje się świadkiem czegoś, co może opisać jedynie jako mroczny i przerażający koszmar: widzi, jak kobieta zostaje wyrzucona za burtę.

Ale wszyscy pasażerowie są bezpieczni, więc statek płynie dalej, jakby nic się nie stało.

Laura "Lo" Blacklock to dziennikarka pracująca dla magazynu podróżniczego. Wyrusza w tygodniowy rejs ekskluzywnym statkiem wycieczkowym Aurora. Wszystko jest jak z bajki, pyszne jedzenie, eleganccy goście, wygodne kabiny. Jednak pewnego dnia Lo widzi, jak ktoś wyrzuca kobietę za burtę. Choć Laura próbuje przekazać załodze, że stało się coś złego, jest ignorowana, a rejs po Morzu Północnym trwa.

Uwielbiam pióro Ruth Ware. Jej książki przenoszą mnie do innego świata i zatracam się w ich lekturze. W tym przypadku niestety wolałabym zostać na brzegu, niż wyruszyć z Lo na rejs. Początek książki niespecjalnie mnie porwał. Działo się niewiele, pojawiło się za to wielu bohaterów, których trudno było mi ogarnąć. Początek rejsu nieco wyrwał mnie z letargu, intrygowało mnie, jak będzie wyglądała zapowiadana przez wydawcę feralna noc, podczas której ktoś wyrzucił kobietę za burtę. I przez pewien czas byłam naprawdę wkręcona w to, co się dzieje. Idylla nagle zamienia się w koszmar - uwielbiam takie akcje. Tyle że później bywało już różnie.

Mam problem z postacią Lo. Nie byłam w stanie wykrzesać w stosunku do niej sympatii. Może i nie chciałam, kiedy akcja nabrała rumieńców, żeby coś jej się stało, ale było w niej coś odpychającego i w sumie nie dziwię się, że niektórzy ignorowali jej słowa. Sama bym się chyba popukała w czoło, gdybym takie rewelacje usłyszała. Nie powiem, Laura miała dobre momenty, kiedy podziwiałam ją za to, że prze do przodu, ale czasem załamywałam nad nią ręce.

Co do samej intrygi kryminalnej - no nie kupiłam jej. Wiem, że psychodeliczne zakończenie może niektórych czytelników, zwłaszcza takich, którzy nie mają za sobą zbyt wielu thrillerów, oczarować, ale ja się od wątku kryminalnego odbiłam.

Ta książka ma dobre momenty, zwłaszcza na początku rejsu, kiedy atmosfera stopniowo zaczyna gęstnieć, oprócz tego Judah to dla mnie złoto, ale to według mnie najsłabsza książka autorki. Jeśli jeszcze nie mieliście z nią do czynienia, nie polecam zaczynania od tej powieści. Ruth Ware potrafi tworzyć klaustrofobiczne thrillery, ale tym razem coś nie zagrało.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka