Londyński prawnik Jerzy Adams przyjeżdża do Krakowa na pogrzeb babki. Spotkanie z Alicją, prowadzącą poszukiwania zaginionej księgi rękopisu "De revolutionibus" Mikołaja Kopernika sprawia, że jego uporządkowane życie zamienia się w ryzykowną przygodę.
Wielki astronom oddał do druku tylko sześć z siedmiu ksiąg swojego dzieła. Dlaczego ukrył ostatnią? Zaszyfrowaną tajemnicę powierzył siedmiu zaufanym osobom, które miały ją ustnie przekazywać kolejnym pokoleniom.
Co skrywa tajna księga? Czy uda się złamać szyfr sprzed pięciuset lat?
Nie tylko Alicja i Jerzy próbują odnaleźć zaginiony rękopis. Na przeszkodzie staje im przeciwnik, który nie zawaha się popełnić zbrodni.
Kiedy sięgałam po tę książkę, zasadniczo nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Widziałam porównania do "Pana Samochodzika" czy do powieści Dana Browna, ale te nie robią na mnie większego wrażenia. Wolę sama wyrobić sobie zdanie o książce, niż sugerować się takimi porównaniami.
Niewiele brakowało, a nigdy nie skończyłabym tej książki. Początek mi nie podszedł. Nie polubiłam Jerzego, nawet po lekturze niespecjalnie zmieniłam o nim zdanie, jego humor mi nie siada, a wydarzenia wydawały mi się tak naciągane, że trochę zgrzytałam zębami. Po pogrzebie babci Izabeli ruszyło. Co prawda nadal uważam, że przekazanie informacji o spadku było naiwne, a akcja z wykupieniem od ręki całego przedziału w pociągu to jakieś science-fiction, ale postanowiłam dać tej historii szansę. I nie żałuję.
Mamy sobie wspomnianego już Jerzego, prawnika, który mieszka w Anglii. Przybywa na pogrzeb babki do Krakowa. Pech chciał, że loty były tylko do Warszawy. W drodze mężczyzna poznaje Alicję. Niedługo potem oboje zostają uwikłani w sprawę zaginionej księgi rękopisu Mikołaja Kopernika.
Ta książka to przygodówka z wątkiem kryminalnym. Lekka, do pośmiania, jeśli humor sytuacyjny siądzie. U mnie z tym było różnie. Przez większość powieści siedziałam z kamienną miną, ale kilka razy się zaśmiałam. Jak już wspomniałam, Jerzy jako bohater do mnie nie przemawia, fakt, z czasem się wyrobił, przestał mnie aż tak bardzo irytować, ale nie nadajemy na tych samych falach. Moją ulubienicą jest Alicja, gdyby nie ona, nie czytałabym tej książki dalej. A i Czesiuchna daje radę, choć na początku nie byłam do niej przekonana.
To powieść raczej dla młodszych czytelników, ja za bardzo skupiałam się na nieco naciąganych rozwiązaniach. Tak z 15 lat temu bardziej by mi siadła ta książka. Doceniam warstwę historyczną tej książki i wszystko to, co związane z Kopernikiem.
Reasumując, jeśli szukacie lekkiej przygodówki, przy której nie będziecie musieli za bardzo wysilać szarych komórek, to myślę, że to może być książka dla Was.
Nerd Kobieta, Izabela Szylko - dziękuję za egzemplarz recenzencki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)