Kraków, maj 2019 roku. Dzieci z trzeciej klasy podstawówki przygotowują się do pierwszej komunii, kiedy nad zalewem zostają znalezione zwłoki jednego z nich. Ślady świadczą o brutalnym zabójstwie – duszeniu i gwałcie.
Wkrótce dochodzi do kolejnych zaginięć i morderstw chłopców w innych częściach miasta. W tym czasie odbywa się też premiera filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" i odżywa historia Gumisia, pierwszego terrorysty III RP.
Policja musi rozstrzygnąć, czy to przypadkowy zbieg okoliczności, czy elementy perfidnej intrygi. I czy papierowa dziecięca zabawka „piekło-niebo” może stanowić klucz do rozwiązania zagadki?
Funkcjonariusze wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej mają równie dużo problemów ze śledztwem, co ze sobą. Nikomu nie można ufać i każdy może się znaleźć w kręgu podejrzanych.
Maj 2019 roku, Kraków. Nad zalewem zostały odnalezione zwłoki chłopca. Został on uduszony i zgwałcony. Niedługo później znów dochodzi do podobnej zbrodni. Celem ataku są dzieci, które w tym roku mają przyjąć Komunię. Policja musi działać, zanim morderca znów uderzy.
Ta powieść zabiła mi niezłego ćwieka i nie do końca wiem, co mam o niej myśleć. Z jednej strony - pod względem narracyjnym nie mam się do czego przyczepić. Owszem, pojawiają się krakowskie zwroty, ale mieszkam w tych okolicach, więc nie były dla mnie one niezrozumiałe. Co więcej, dzięki nim książka zyskuje na autentyczności. Wierzyłam w to, że akcja ma miejsce w Krakowie, co zaliczam na plus. Przerażające było dla mnie to, co działo się z chłopcami i z jakich rodzin pochodzili. Było mi ich żal. Tylko że mam ogromny problem z dialogami. Spora część z nich wydawała mi się nierzeczywista. Rzuciłam nawet jednym wersem z książki do męża i popatrzył na mnie jak na kosmitę, pytając, skąd to wzięłam.
Nie do końca jestem też usatysfakcjonowana z tego, w jaki sposób rozwiązano zagadkę kryminalną. Moje podejrzenia sprawdziły się, nakierowało mnie jedno zdanie, chociaż nie potrafiłam rozgryźć motywacji mordercy. Kiedy już ją poznałam, nie wiedziałam, co o niej myśleć. Bo z jednej strony ona daje do myślenia, pokazuje, do czego mogą doprowadzić pewne zachowania, ale z drugiej strony nie do końca mnie ona przekonuje. Jeszcze będę musiała to wszystko przetrawić.
To nie była zła książka. Paweł Fleszar ma lekkie pióro i w narracji radzi sobie bardzo dobrze. Tylko te nieszczęsne dialogi nieco kuleją. Mimo wszystko trzymam za autora kciuki, bo ma potencjał.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska
Właśnie zaczęłam ją czytać i na razie jestem zaintrygowana.
OdpowiedzUsuń