Strony

poniedziałek, 24 lipca 2023

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #469 Phoebe Locke "Lipcowe dziewczyny"

 

Co roku, tej samej nocy, kolejna dziewczyna znika bez śladu.

Żona Lexa także zaginęła. Wyszła z domu w dzień ataku terrorystycznego w Londynie i od tamtej pory nikt jej nie widział. Czy Olivia znalazła się wśród ofiar zamachu, czy spotkało ją coś zupełnie innego?

Dziesięcioletnia Addie skrywa tajemnicę. Tego samego dnia jej tata wrócił do domu cały we krwi. Początkowo myślała, że został ranny w jednym z wybuchów, ale jej starsza siostra, Jessie, znalazła za łóżkiem ojca portfel zaginionej kobiety.

Jessie jako opiekunka zajmuje się dzieckiem Lexa. Twierdzi, że chce tylko pomóc. Nie mówi mu jednak całej prawdy, a życie życiem Olivii przychodzi jej coraz łatwiej…

To była jedna z tych powieści, w przypadku których autorka chyba sama nie wiedziała, jaką historię chce powiedzieć i z kogo zrobić mordercę.

W dniu 10. urodzin Addie dochodzi do tragedii, w Londynie ma miejsce atak terrorystyczny, który zabiera wiele ofiar. Ojciec dziewczyny, Paul, wraca tego dnia do domu w zakrwawionych ubraniach i dość mętnie tłumaczy, co się stało. Jessie, starsza siostra dziewczynki, znajduje za łóżkiem ojca portfel nieznajomej kobiety. Jak się okazuje, ta zaginęła. Jessie podejmuje pracę w domu jej męża i zajmuje się ich córką. Nie zdradza jednak, co odkryła. Nie dzieli się z nim spostrzeżeniami, że jej ojciec może być Sroką, czyli seryjnym mordercą, który co roku w ten sam dzień porywa kobietę.

Pomysł na fabułę był całkiem niezły, tyle że moim zdaniem potencjał tej powieści nie został wykorzystany. Warstwa psychologiczna tak średnio daje radę. Brakowało mi zwłaszcza tego, jak Jessie wchodzi w rolę Liv, żony Lexa. Pokazanie czegoś takiego, manipulacji człowiekiem pogrążonym w żałobie, mogło być intrygujące, tłumaczenie sobie niemoralnego postępowania chęcią niesienia pomocy - to aż prosi się o rozwinięcie, niestety, nie wyszło. Tak samo moim zdaniem nie wyszło z próbą zmylenia tropów, jeśli chodzi o tożsamość Sroki. Rozwiązanie zagadki mnie nie usatysfakcjonowało.

Widziałam, że dużo osób narzekało na to, w jaki sposób jest skonstruowana postać Addie. Spędzamy z nią sporo czasu, ale mentalnie ona wciąż jest małą dziewczynką. Z psychologicznego punktu widzenia to może się bronić, patrząc na to, co przeżyła. Traumatyczne przejścia pozostawiają na psychice ślad i ludzie mają różne sposoby, by sobie z nimi radzić i móc jakoś funkcjonować. Według mnie Addie, choć naiwna, jest dobrze wykreowana.

Początek książki był bardzo dobry, ale im dalej w treść, tym robiło się bardziej zawile, a niekoniecznie ciekawiej. Sporo wątków nie zostało w pełni rozwiniętych. Mam ogromne poczucie niedosytu. To nie jest thriller psychologiczny, bardziej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym, która pokazuje, do czego może doprowadzić życie w kłamstwie. 

1 komentarz:

  1. Szkoda, że potecjał został zmarnowany, bo faktycznie pomysł ciekawy.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)