Kiedy do szpitala trafia nieprzytomny Klaudiusz Lewandowski, Kroon doskonale wie, że sprawa pozornie zwyczajnego wypadku samochodowego ma drugie dno. Komu mogło zależeć na śmierci uwikłanego w krajową politykę oraz lokalny biznes mężczyzny?
Pierwsze tropy prowadzą do „Nazareta” – jednego z najbardziej wpływowych i niebezpiecznych trójmiejskich gangsterów. Podejrzenia padają również na opętanego żądzą bogactwa Oskara Wójcickiego, najlepszego przyjaciela pokrzywdzonego. Bo przecież nic tak nie dzieli ludzi jak miłość do pieniędzy.
A może wszystkiemu winna jest Beata, żona Klaudiusza i córka wpływowego senatora konserwatywnej partii? Na ślubnym kobiercu przysięgła mężowi, że nie opuści go aż do śmierci. I w końcu musiała uwolnić się od tej niewygodnej obietnicy.
Za podejrzewanymi o zemstę na Lewandowskim sunie jak cień tajemniczy Propheta. Ten, który uporządkuje świat według Bożego Słowa. Ten, który sprowadza na Gdańsk plagi. Ten, który zaprowadzi krwawą sprawiedliwość.
Zięć senatora ulega wypadkowi samochodowemu. Ot, nie zachował odpowiedniej prędkości i "ładnie się wyłożył". Mężczyzna trafia w stanie śpiączki do szpitala. Konrad Kroon czuje, że ta sprawa ma drugie dno. Na domiar złego pojawia się postać tajemniczego Propheta, który wymierza sprawiedliwość krwią w imię Słowa Bożego.
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, jeśli chodzi o tę książkę. Początkowo jej czytanie szło mi strasznie opornie. Przeskoki czasowe wytrącały mnie z rytmu czytania, trochę za dużo było opisów imprezek, ale później przepadłam. Wkroczył uwalony krwią Propheta, który sprawił, że poczułam ciarki na całym ciele i wciągnęłam się w historię. Co prawda wymagała ode mnie maksymalnego skupienia, ale warto było dać jej szansę.
Konrad Kroon to wyrazista postać, ale działająca w zakresie prawa. Nie wykracza poza swoje kompetencje, nie bawi się w detektywa. I to jest w nim intrygujące. Na plus zaliczam także to, jaką drogę tu przechodzi. Nie jest ona łatwa, ale niektóre osoby mogą się z nim utożsamiać. Jedna z retrospekcji z jego dzieciństwa rozerwała mi serce na strzępy i miałam ochotę rzucać książką po pokoju.
Moim zdaniem najmocniejszym filarem tej książki jest wątek religijny. Czułam ciarki na całym ciele, gdy pojawiała się postać cytująca Pismo Święte i działająca wobec swojego chorego przekonania o wypełnianiu Słowa Bożego. Dla mnie to robiło klimat. Moja wyobraźnia działała wtedy na największych obrotach. Przekonał mnie również wątek związany z przemocą domową, z ranami, których nie widać i z tym, jak trudno jest ofierze wyrwać się ze szponów oprawcy.
To nie jest książka dla każdego - są tu przekleństwa, niektóre sceny sprawiły, że wyszłam ze swojej strefy komfortu czytelniczego, część wątków jest trudna do udźwignięcia pod kątem emocjonalnym. I nie, nie chcę Was zniechęcić do lektury, chcę tylko, żebyście mieli świadomość tego, co możecie tutaj znaleźć.
Na koniec jedna kwestia - czy można czytać tę książkę, nie znając tomu pierwszego? Moim zdaniem tak, nie powinniście raczej mieć problemu z odnalezieniem się w fabule.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)