Zanim radziecki seryjny morderca Andriej Czikatiło został postawiony przed sądem w 1992 roku, zabił ponad 50 kobiet i dzieci, często wykorzystując je seksualnie i zostawiając ich ciała potwornie okaleczone. Chociaż aresztowano go już w 1984 roku, policja nie miała wystarczających dowodów, aby oskarżyć Czikatiłę o niewyjaśnione morderstwa. W efekcie morderca mógł torturować i zabić jeszcze dziesiątki innych osób, przed jego ostatecznym skazaniem.
Na podstawie wyłącznych wywiadów i zapisów z przebiegu rozprawy, Peter Conradi – dziennikarz i redaktor londyńskiego „Sunday Times” – opowiada, jak dziadek i były nauczyciel przeprowadzał swoje okrutne morderstwa przez 12 lat, tuż pod nosem policji.
Dzięki szczegółowym badaniom przeszłości Czikatiły oraz elementów radzieckiej społeczności, które pozwoliły tym zbrodniom pozostać nierozwiązanym tak długo, Conradi zagłębia się w życie jednego z najbardziej przerażających seryjnych morderców. Wywiady z detektywami moskiewskiej policji opowiadają o szaleńczym pościgu za człowiekiem, który prześladował dzieci, prostytutki i uciekinierów. Było to śledztwo z wieloma ślepymi zaułkami i niesłusznymi wyrokami, zanim zakrojona na wielką skalę tajna akcja umożliwiła ujęcie Czikatiły.
Andriej Czikatiło na pierwszy rzut oka osobom postronnym mógł się wydawać nieszkodliwym człowiekiem. Mąż, ojciec, dziadek, nauczyciel. Introwertyk, który nie cieszył się szacunkiem wśród uczniów – ci nie słuchali go. Niby wysnuwano w stosunku do niego oskarżenia o molestowanie dzieci, ale było to zamiatane pod dywan. Do pewnego momentu nikt nie podejrzewał, że ktoś taki może być seryjnym mordercą, który z pozbawiał swoje ofiary życia z zimną krwią, często wykorzystując je wcześniej seksualnie. Ich ciała były przez niego potwornie okaleczone. Co prawda w 1984 roku został aresztowany, jednak milicja nie miała wystarczających dowodów, by oskarżyć go o niewyjaśnione morderstwa. Wyszedł więc na wolność, czuł się bezkarny, torturował i zabił wiele osób, zanim ostatecznie go schwytano i skazano za popełnione zbrodnie. Został skazany na śmierć. Wyrok został wykonany w 1994 roku.
Peter Conradi w swojej publikacji pokazuje, co mogło przyczynić się do narodzin potwora. Stara się zgłębić tajniki jego umysłu. I tu od razu zaznaczę jedną rzecz – chociaż uważam, że jest to bardzo dobra książka, to nie jest ona dla każdego. Opisy zbrodni, jakich dokonał Czikatiło, są bardzo brutale. Mogę spokojnie powiedzieć o sobie, że jestem starym wyjadaczem, jeśli chodzi o true crime, a miałam czasem problemy z tym, żeby emocjonalnie udźwignąć tę książkę.
Czikatiło był potworem, to, co robił ze swoimi ofiarami, było straszne. Czułam przerażenie pomieszane z obrzydzeniem, czytając rekonstrukcje wydarzeń. Wszystko we mnie krzyczało, gdy widziałam, co robił z małymi dziewczynkami. Miły pan, który ujmował dzieci swoim przyjacielskim nastawieniem do nich, obiecywał różne rzeczy, zwabiał z dala od świadków, by potem je zamordować z zimną krwią. A kiedy dowiedziałam się, w jaki sposób tłumaczył to, czemu zabijał, cała się zagotowałam.
Ta książka to bardzo dobre studium zbrodni. Widać, że autor włożył sporo serca w jego powstanie. Podziwiam ogrom pracy, jaką wykonał, podejrzewam, że nie było to łatwe zadanie. Ta publikacja wzbudza sporo emocji, nie sposób czytać jej spokojnie. W każdym razie ja nie umiałam tego zrobić. Moja wyobraźnia działała na najwyższych obrotach i przeżywałam to, co czytam. Opadły mi ręce, kiedy widziałam nieudolność milicji, która robiła naprawdę karygodne błędy. Łatwiej było przypisać morderstwo komuś z kartoteką, niż zabrać się porządnie za przeprowadzenie śledztwa. Przerażała mnie też postawa żony Czikatiły. Kompletnie nie nadążałam za jej tokiem rozumowania i nie byłam w stanie jej zrozumieć.
Na plus zaliczam to, że książka nie jest oderwana od realiów, w jakich żył i działał Czikatiło. Widać bardzo dobrze zarysowane tło historyczno-społeczne. To, co działo się wtedy w Związku Radzieckim, zdecydowanie dawało mu pole do popisu. Tam nie istniało wtedy coś takiego jak molestowanie dzieci, gwałty na nich. Seryjni mordercy? Panie, tylko na Zachodzie. Rodzice nie przestrzegali więc dzieci przed ewentualnymi niebezpieczeństwami. Dla wielu ofiar Czikatiły ta niewiedza okazała się śmiercionośna.
To książka dla fanów true crime w najlepszym wydaniu i o stalowych nerwach. Jak już wcześniej wspomniałam, niektóre opisy są drastyczne. Nie było mi łatwo czytać tę książkę. Musiałam robić sobie przerwy w lekturze, żeby ochłonąć po tym, co przeczytałam. To naprawdę mocny kaliber, ale nie żałuję, że sięgnęłam po tę publikację.
Wpis pierwotnie ukazał się na stronie
sztukater.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)