Ta historia zaczyna się na przełomie XVIII i XIX wieku. Tłem wydarzeń są pozornie senne, malownicze kresy dawnej Rzeczypospolitej - Sejny i okolice, gdzie żyją niegodzący się z utratą swojej pozycji społecznej Deynarowiczowie.
Śledzimy dzieje czworga młodych ludzi. Opuszczone przez mężów i nieprzepadające za sobą bratowe - harda Marianna i łagodna Agata Deynarowiczowe - buntują się przeciwko ograniczeniu roli kobiet w społeczeństwie. Jako że mąż Marianny wyrusza wraz z wojskami napoleońskimi na poszukiwanie nowej Polski i prawdy o sobie, kobiety wbrew utartym schematom i ówczesnej obyczajowości zmuszone są prowadzić rodzinny browar. W tym samym czasie Józef Buczeniewski, wdowiec z Sejn, obrońca sądowy i stały bywalec okolicznych karczm, nie dopuszcza do świadomości cierpkiej prawdy na swój temat. Losy tych czworga splatają się nierozerwalnie, ale nic nie idzie po ich myśli, nic też nie jest takie, jakie mogłoby się stać - proste i uczciwe.
Magdalena Niedźwiedzka jest jedną z tych autorek, po których książki sięgam w ciemno. Kiedy zobaczyłam zapowiedź pierwszego tomu cyklu o Deynarowiczach, wiedziałam, że muszę dorwać tę książkę.
Przełom XVIII i XIX wieku, Kresy. Agata i Marianna muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości po tym, jak opuścili je mężowie. Bycie samotną kobietą w tamtych czasach było nie do pomyślenia. Kobieta ma być żoną, a nie samodzielnie rządzić na gospodarstwie. A już uchowaj, Panie, żeby za interesy się zabierała. Agata i Marianna próbują walczyć o swoją pozycję w społeczeństwie. Jerzy, mąż Marianny, postanowił zaciągnąć się do wojsk Napoleona, by udowodnić, że nie jest nieudacznikiem. Ostatnim z bohaterów, których losy śledzimy w książce, jest Józef Buczeniewski, wdowiec z Sejn, którego życie skomplikowała śmierć żony.
Przyznam szczerze, że na początku kompletnie nie czułam klimatu tej powieści. Bohaterowie nie wzbudzali mojego większego zainteresowania, ale wszystko zmieniło się, gdy Agata i Marianna zostały opuszczone przez mężów. Wyszły wtedy na pierwszy plan i skradły moje serce, choć na początku miałam duży dystans do pierwszej z nich, do drugiej było mi jakoś bliżej. Za to nie cierpię Jerzego. Jakbym mogła, to bym go w łyżce wody utopiła. Trzepało mną, kiedy tylko pojawiał się na kartach powieści. I nie, nie jest to zarzut z mojej strony. Uwielbiam, kiedy bohaterowie nie są mi obojętni. Co do Józefa - tu nie do końca wiem, co mam myśleć. Miał dobre momenty, ale jego życiowe wybory pozostawiają wiele do życzenia.
Ta książka pokazuje, jak wyglądało w tamtych czasach życie kobiety, jak postrzegano jej rolę w społeczeństwie, jak ona sama o sobie myślała. Mężczyzna mógł się bawić, przegrywać majątek w karty, bo takiego go Bóg stworzył, a kobieta musiała radzić sobie ze wszystkim. Powiedzmy, że była szanowana, jeśli miała męża i dzieci. Pojawiają się tutaj także wątki historyczne, wspomniałam na przykład o wojskach Napoleona. Pokazana jest walka o wolność. Ale można też odczuć dojmujący smutek, poczucie beznadziei, które towarzyszyły ludziom.
Za sprawą tej powieści przeniosłam się w miejscu i czasie. Trudno było mi się rozstać z bohaterami. Tym bardziej, że nastąpiło sporo zawirowań pod koniec. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i jestem ciekawa, w którą stronę rozwinie się akcja. Jeśli macie ochotę na dobrą powieść obyczajową z historią w tle, to myślę, że to może być propozycja dla Was.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)