Królewskie Piątki: #32 Stephen King "Podpalaczka"


Charlie McGee jest dzieckiem wyjątkowym, obdarzonym nadludzkim darem: zdolnością pirokinezy. Potrafi siłą woli rozniecić ogień.

Rodzice dziewczynki, Vicky i Andy, uczestniczyli kiedyś jako ochotnicy w eksperymencie sponsorowanym przez tajną amerykańską agencję rządową działającą przy CIA, zwaną Sklepikiem. Rzekomo nieszkodliwa substancja o nazwie Próba Sześć, którą pozwolili sobie wstrzyknąć, spowodowała nieodwracalne zmiany w ich ciałach. 

Daleko idące skutki eksperymentu kładą się cieniem na życiu poddanej nieustannej obserwacji rodziny McGee, zmieniając je w koszmar. Po zamordowaniu Vicky przez agentów Sklepiku Andy, w obawie, że córka stanie się królikiem doświadczalnym CIA, decyduje się na ucieczkę.

Pościg za dwójką zbiegów prowadzi John Rainbird, zabójca na usługach Sklepiku, dla którego uśmiercenie dziecka staje się celem samym w sobie.

Zdaniem naukowców Charlie mogłaby wywołać eksplozję atomową…

Ostatnimi czasy mnie i królowi Stefanowi nie układało się najlepiej. Jego najnowsze powieści wywoływały we mnie jedynie poczucie wielkiego meh. Obawiałam się, że idziemy w stronę rozwodu, ale postanowiłam wrócić do jego starszych książek. Ta, o której chcę dzisiaj powiedzieć, utwierdziła mnie w przekonaniu, że wciąż boję się małych dziewczynek w horrorach.

Zdecydowanie nie chciałabym wkurzyć Charlie, córki Andy'ego i Vicky. Dziewczynka ma zdolność pirokinezy, nad którą jeszcze nie do końca panuje. Kiedy jej matka zostaje zamordowana, wraz z ojcem ucieka przed służbami.

Będę szczera - widać tu pewne schematy, którymi King posługuje się w swoich książkach, więc pewne rzeczy były aż nadto oczywiste do przewidzenia. Momentami wkradają się dłużyzny, ale mimo wszystko książkę czytało mi się zdecydowanie lepiej niż najnowsze powieści Kinga. Moim zdaniem dobrze wygrana jest relacja między Andym i jego córką. Uwierzyłam w nią i ci bohaterowie nie byli mi obojętni. Czułam ból mężczyzny, który stracił żonę i próbował ratować dziecko. Rozumiałam także małą Charlie i krew mnie zalewała, gdy widziałam, co się wokół niej działo.

Akcja mknie tu na złamanie karku. Jesteśmy właściwie wrzuceni w środek oka cyklonu. Co prawda napięcie czasem słabnie, gdy mamy na przykład przebitki z przeszłości, ale potem zaczyna się jazda bez trzymanki. Dość dobrze przewidziałam zakończenie, a i tak scena w stajni mnie bardzo poruszyła. Miałam ciary na całym ciele, gdy zbliżała się ku końcowi.

Nie była to najlepsza powieść Kinga, jaką czytałam, ale po raz pierwszy od dawna coś poczułam w trakcie czytania jego książek. "Podpalaczka" ma bardzo dobre momenty, motywy bohaterów nie są naciągane, wierzy się w relacje między nimi. Tak jak już wspomniałam, widać pewne schematy, którymi lubi posługiwać się autor i czasem bywa monotonnie, ale to była całkiem niezła książka. Raczej nie na pierwsze spotkanie z Kingiem, ale w moim przypadku okazała się dobra na przerwanie zastoju, jeśli chodzi o jego powieści.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Nie jestem fanką Kinga, ale wiem, że ma on wielu zwolenników i dla nich to na pewno jest ciekawa propozycja.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka