Warunki mieszkaniowe w Polsce należą do najgorszych w Unii. Katalog patologii obejmuje między innymi absurdalnie małe metraże, fatalną jakość zabudowy, grodzenie osiedli, demolowanie przyrody i zabytków czy „dziką reprywatyzację”. Deweloperzy w Polsce rzadko zajmują się zaspokajaniem rzeczywistych potrzeb lokalowych, a rynek nieruchomości jest ukształtowany przez bezwzględne realia kapitalizmu i brak polityki mieszkaniowej z prawdziwego zdarzenia. Czym właściwie jest niesławna patodeweloperka? Dlaczego mieszkania w nowej zabudowie są tak drogie? I jakie niespodzianki mogą kryć się za często używanym w ogłoszeniach słowem „przytulne”?
Urbanista Łukasz Drozda analizuje sytuację na polskim rynku mieszkaniowym, rozmawia ze specjalistami z tej branży, a także szuka odpowiedzi na najważniejsze pytania dotyczące problemów mieszkalnictwa w naszym kraju. Kreśli przy tym krajobraz współczesnej polskiej urbanizacji – od wielkich miast, jak Warszawy, Krakowa i Wrocławia, po mniejsze, takie jak Siewierz i Żory. Pokazuje, że niewydolny system kopie dziury sam pod sobą, wciągając do nich przyszłość kolejnych pokoleń.
Jeśli mieszkacie w mieście, to pewnie niejeden raz widzieliście "place zabaw", na których była jedna zabawka i całość była ogrodzona. W porywach szaleństwa zmieściłby się tam pies, dziecko miałoby kłopot. Albo kojarzycie zabudowane osiedla, betonozę. I podejrzewam, że wyciągnęliście ze skrzynki na listy wiadomość od młodej rodziny, która kupi mieszkanie za pieniądze. Nie wspomnę już o ofertach wynajmu schowków na miotły, przepraszam, mikrokawalerek, w których siedząc na tronie, możemy jednocześnie mieszać zupę na obiad, bo czemu nie. Łukasz Drozd wyjaśnia w swojej książce mechanizmy, które stoją za takimi rozwiązaniami.
Mam to szczęście, że mój blok wygląda dobrze, na nic w sumie nie można narzekać. Ale bywałam w malusieńkich klitkach, w których część metrażu była dzielona z innymi ludźmi. W niektórych kamienicach w mieszkaniach wciąż nie ma łazienek, są na korytarzu. Niektóre pokoje są znów tak ciasne, że można w nich dostać klaustrofobii.
Bardzo zaintrygowała mnie kwestia wspomnianych już przeze mnie liścików, wrzucanych do skrzynek, które niby są napisane odręcznie przez młode małżeństwo z dzieckiem, które szuka mieszkania, nawet do remontu, i kupi je za pieniądze. Autor tłumaczy, skąd wzięło się to zjawisko i do czego doprowadziło. Pokazuje także, skąd biorą się mikrokawalerki. Mówi także o kupowaniu mieszkań, zanim one właściwie powstaną. Później są problemy, bo na wizualizacji wszystko pięknie wyglądało, a w rzeczywistości trudno je na przykład umeblować albo ma inne mankamenty.
Część kwestii podejmowanych przez autora była mi dobrze znana, o niektórych słyszałam po raz pierwszy. Nie jest to obszerne omówienie problemu patodeweloperki w Polsce, a raczej nakreślenie największych problemów, jakie w związku z nią się pojawiają. Dlatego też po lekturze czuję pewien niedosyt, jednak nie uważam czasu spędzonego z książką za zmarnowany.
Interesujący temat.
OdpowiedzUsuń