Czy to prawda, że Lee Harvey Oswald, domniemany zabójca prezydenta Johna F. Kennedy’ego, był rosyjskim agentem?
Dlaczego producent muzyczny Phil Spector został uznany za winnego zabójstwa Lany Clarkson, choć wiele wskazywało, że ofiara sama targnęła się na swoje życie?
Co wspólnego z okultyzmem miała słynna „trójka z West Memphis”?
Czy Vincent van Gogh popełnił samobójstwo?
Tydzień temu opowiadałam Wam o książce z serii true crime, przy której kręciłam nosem, bo sporo było w niej autora. Za dużo wykrzyknień, publikacja przypominała czasem bardziej prasę brukową. Tym razem mamy do czynienia z inną książką. Owszem, widać w niej jej autora, opowiada na przykład, jak został patologiem, mówi o swojej rodzinie, ale nie jest przy tym nachalny. Doskonale wiedziałam, co czuje, gdy mówi o jakiejś zbrodni, bo pokazują to słowa, których używa. I takie "przemycanie" siebie do książki szanuję.
Pochłonęłam tę książkę w jedno popołudnie, chociaż jej tematyka nie była łatwa. Czytanie o sprawach, w których ofiarami były dzieci, nie było proste. Nie ma tu może drastycznych opisów, ale to był dla mnie emocjonalny czołg. Autor zwraca tu uwagę na jedną rzecz - teoretycznie w świetle prawa osoba oskarżona jest niewinna, dopóki nie udowodni się jej winy, ale w wielu procesach, gdy emocje biorą górę, trudno jest o przestrzeganie tej zasady zwłaszcza przez media.
Chłonęłam każde słowo autora. Byłam szalenie ciekawa, jak wyglądają ponowne sekcje, w jaki sposób podchodzą do niego członkowie rodzin osób, które zostały oskarżone o popełnienie przestępstwa. Intrygowała mnie kwestia śmierci Vincenta van Gogha, o której wiedziałam niewiele.
Część z opisanych tu historii już znałam, ale nie powiem, żebym miała w trakcie lektury wrażenie, że dostałam odgrzewane kotlety. Przejście przez opisy niektórych zbrodni nie było dla mnie proste. W głowie mi się nie mieści, jak jeden człowiek może zrobić drugiemu taką krzywdę. Czytanie o morderstwach dzieci nigdy nie będzie dla mnie łatwe.
Ważna rzecz - czytajcie tę książkę po kolei, autor bowiem odnosi się do tego, co wcześniej powiedział i możecie sobie pewne rzeczy zaspoilerować.
Jeśli chcecie przekonać się, jak wygląda praca patologa sądowego bez lukru, dowiedzieć się, dlaczego jest ich tak niewielu, to polecam tę książkę. To kopalnia ciekawostek. Autor ma swoje lata, ale nie startuje z pozycji "jestem mądry i wspaniały, padnijcie na kolana, a ja Wam zdradzę wiedzę tajemną", za co ma ogromnego plusa. To jedna z lepszych publikacji true crime, jakie ostatnio czytałam.
Premiera książki odbędzie się już w środę!
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Znak.
Ciekawa tematyka i zachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuń