Strony

wtorek, 24 stycznia 2023

Przedpremierowo! Freida McFadden "Zamknięte drzwi"

 

Podczas gdy jedenastoletnia Nora odrabiała lekcje w swoim pokoju, jej ojciec dokonywał w piwnicy koszmarnych zbrodni. Dramat mordowanych kobiet przerwało pojawienie się w domu policji.

Mija dwadzieścia sześć lat. On odsiaduje wyrok, ona odnosi sukcesy w chirurgii, prowadząc spokojne, samotne życie pod nowym nazwiskiem. Nikt nie wie, że jest córką seryjnego mordercy.

Któregoś dnia lekarka dowiaduje się, że jedna z jej pacjentek została zamordowana. W ten sam charakterystyczny i przerażający sposób, w jaki swoje ofiary zabijał jej ojciec.

Ktoś wie, kim jest Nora. Ktoś chce, żeby wzięła na siebie odpowiedzialność za tę niewyobrażalną zbrodnię. Ale ona nie jest morderczynią jak jej ojciec. Policja nie ma dowodów na to, że zrobiła coś złego.

Pod warunkiem, że nie zajrzy do jej piwnicy.

Po lekturze tej książki mam z nią ogromny problem. Pomysł na fabułę, czyli córkę seryjnego mordercy, która zmieniła nazwisko i próbuje odciąć się od przeszłości, odnosząc sukcesy w chirurgii, był ciekawy. Na dodatek ktoś morduje ofiary w taki sam sposób jak jej ojciec, który odsiaduje wyrok. Brzmi intrygująco, a przynajmniej dla mnie. 

Przez sporą część książki nie dzieje się zbyt wiele. Pojawiają się trupy, ale na szybsze bicie serca przyjdzie nieco poczekać. Nie przeszkadzała mi pierwszoosobowa narracja, mogłam dzięki temu wczuć się w to, co czuła Nora, w pewnym stopniu ją zrozumieć, a przynajmniej spróbować to zrobić. Nora jako bohaterka jest wykreowana dobrze, nie mam co do niej zastrzeżeń. Czasem zachowuje się irracjonalnie, ale hej, jest córką seryjnego mordercy, która ukrywa swoją przeszłość, więc trudno się temu dziwić.

W trakcie lektury miałam 4 wersje tego, co może się wydarzyć. Żadnej z nich nie zdradzę, żeby nikogo nie naprowadzać na rozwiązanie, ale powiem, że spełniła się jedna z nich. I niespecjalnie jestem z tego powodu ukontentowana. Zakończenie do mnie nie przemówiło. Nie powiem, że było złe, ale jak dla mnie grubymi nićmi szyte. Nie twierdzę, że nie znajdzie swoich fanów, bo wiem, że u kilku osób to był efekt wow. Dla mnie to było bardziej "aha, ok, spoko".

Autorka potrafi utrzymać w napięciu, chociaż miałam pewne podejrzenia, chciałam dowiedzieć się, co będzie działo się dalej. Czekałam z niecierpliwością na retrospekcje, one wzbudzały we mnie większy niepokój niż to, co działo się w teraźniejszości. Czy jestem po lekturze przerażona i nie mogę zasnąć? Nie. Liczyłam na to, że po lekturze będę miała większy kisiel z mózgu, ale jestem dość wymagającym czytelnikiem, jeśli chodzi o thrillery. Ten raczej poleciłabym komuś, kto nie ma zbyt dużego doświadczenia z tym gatunkiem, bo wtedy książka może naprawdę wcisnąć w fotel. 

Premiera książki odbędzie się już jutro.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

2 komentarze:

  1. Zawsze obawiam się zakończeń, gdyż mam jakąś swoją wersję i nie zawsze jestem zadowolona z rozstrzygnięć. Jestem ciekawa, jakie jest w tej książce, więc dam jej szansę w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno znajdzie swoich fanów. Sama chętnie bym przeczytała

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)