„Nie chcemy Narutowicza! Precz z żydami! Niech żyje faszyzm!”
Warszawska ulica wrze. Tłumy podburzone przez narodowców protestują przeciwko wyborowi na pierwszego prezydenta Polski Gabriela Narutowicza. Tego kandydata poparli posłowie mniejszości narodowych. Dla nacjonalistów znad Wisły jest zatem „człowiekiem bolszewicko-żydowskich wpływów”.
Niemal tysiącletnia Polska ledwie wczoraj odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów. W swojej bogatej historii nie zna królobójstwa. Szczyci się tym. Aż do teraz. Za kilka dni w galerii Zachęta padną strzały. Narutowicza zamorduje malarz – Eligiusz Niewiadomski.
Jest 31 stycznia 1923 roku. Eligiusz idzie na śmierć z dumą. Nie wyraża żadnej skruchy. Wierzy, że uratował Polskę przed „żydowskim” prezydentem. Do plutonu egzekucyjnego rzuca krótkie:
– Proszę, aby mierzono mi w głowę, ja stanę wam wygodnie.
O jego malarstwie świat nie pamięta, jego słowa mało kto zna. Tylko nienawiść, która nim kierowała, przetrwa w kolejnych pokoleniach.
Kim był morderca pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej?
Przez przypadek publikuję tę recenzję w setną rocznicę śmierci Eligiusza Niewiadomskiego. Zabójca pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej został bowiem rozstrzelany przez pluton egzekucyjny 31 stycznia 1923 roku.
Autor książki mówi, że nie chce w swojej publikacji skupiać się na ofierze, czyli Gabrielu Narutowiczu. Chce znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego Eligiusz Niewiadomski 16 grudnia 1922 roku pociągnął za spust, odbierając życie prezydentowi. Jak się okazuje, to nie on był pierwotnym celem jego zamachu. Cofamy się bowiem w czasie do początku grudnia 1922 r. Wtedy przyszły zamachowiec miał inny cel, jednak pewne wydarzenia go zmieniły.
Książka dzieli się na część fabularyzowaną oraz analizującą sylwetkę mordercy. Możemy przekonać się, co działo się w jego głowie i popchnęło go do takiego kroku. Od razu zaznaczam, że autor zakłada, że czytelnicy orientują się w czasach, o których mówi, więc jeśli 20-lecie międzywojenne tak średnio Wam leży, to możecie czasem czuć się nieco zagubieni, ale też bez przesady. Patryk Pleskot rozkłada na czynniki pierwsze postać Niewiadomskiego. Przyznaję, że niewiele o nim wiedziałam. Za sprawą tej publikacji nieco inaczej na niego spojrzałam. Śmierć prezydenta uruchomiła polityczną machinę, przez pryzmat której zawsze patrzyłam na jego mordercę. Teraz mogłam przekonać się, co go popchnęło do tego czynu.
Przerażające było dla mnie to, że Niewiadomski nie wykazał skruchy. Na dodatek był popierany przez niektórych duchownych i wokół jego postaci narodził się pewien kult. Kiedy czytałam rekonstrukcję jego egzekucji, a także wydarzeń, które działy się później, czułam ciarki na całym ciele. Niewiadomski nigdy nie przestanie mnie przerażać.
Widać, że autor włożył sporo pracy w zagłębienie się w psychikę mordercy. Pokazuje jego historię w szerszym kontekście. Polecam Wam tę publikację, jeśli chcecie przekonać się, co popchnęło Niewiadomskiego do ostatecznego kroku.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Księgarni TaniaKsiazka.pl.
Portret mordercy możecie kupić na TaniaKsiazka.pl
Sprawdźcie też inne nowości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)