Toshikazu Kawaguchi "Zanim wystygnie kawa"

 

A gdyby móc cofnąć się w czasie? Gdyby choć na chwilę wrócić do przeszłości i spróbować coś wyjaśnić, czemuś zaradzić, spotkać się z kimś, może po raz ostatni…

W małej bocznej uliczce w Tokio ukryła się klimatyczna kawiarnia, która od ponad stu lat serwuje starannie parzoną kawę. Krążą pogłoski, że swoim klientom oferuje też wyjątkową możliwość podróży w czasie.

W „Zanim wystygnie kawa” spotykamy cztery osoby, z których każda ma nadzieję skorzystać z tej oferty. Ktoś chce się skonfrontować z dawną miłością, ktoś powrócić do czasów sprzed utraty pamięci, zobaczyć się z siostrą, spotkać córkę, której nigdy nie było okazji poznać.

Wszystko może się wydarzyć, ale pod wieloma warunkami. Najważniejszy: musisz wrócić, zanim wystygnie twoja kawa.

Ta książka zbiera bardzo dobre opinie, wielu czytelników jest nią oczarowanych. I sama liczyłam na to, że znajdę się w gronie tych osób, które ta historia chwyciła za serce. Niestety, nie wyszło. Miałam 7 podejść, żeby przebić się przez pierwsze opowiadanie. Za nic nie umiałam wczuć się w klimat tej kawiarni, za sprawą której można przenosić się w czasie.

Sam pomysł na fabułę jest intrygujący. Możliwość przeniesienia się w czasie, by móc na przykład po raz ostatni porozmawiać z kimś, kogo już nie ma. Tylko trzeba wrócić, zanim wystygnie kawa. Japońska literatura ma dla mnie niezwykły klimat, przenosi mnie w miejscu i czasie. I też na to liczyłam. Chciałam poczuć zapach świeżo zaparzonej kawy, wczuć się w bohaterów i wraz z nimi przeżywać podróż w czasie. Niestety, nie znalazłam magii, o której tyle się naczytałam w innych recenzjach. Dialogi były dla mnie bardzo drętwe, bohaterowie niczym się nie wyróżniali i trudno było mi ich polubić.

Ta książka miała potencjał, niesie ze sobą przesłanie, daje do myślenia - tego jej odmówić nie mogę. Pierwsza historia mnie wynudziła, za to kolejne miały w sobie coś, co sprawiało, że chciałam dowiedzieć się, co będzie się dalej działo. A i nieco się wzruszyłam, czytając ostatnie z nich. Jednak czytałam je na raty i nie miałam przyjemności z lektury, nie potrafiłam się przy niej skupić.

Niestety, mnie nie porwała magia tokijskiej kawiarenki. Może Wy będziecie mieć więcej szczęścia i znajdziecie tu coś, czego ja nie zauważyłam. Tak jak mówię, ta książka ma ważne przesłanie, ale do mnie nie przemawia sposób, w jaki je przedstawiono.

Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Nie wiem, czy dałabym się porwać tej lekturze, gdyż jest ona na pewno specyficzna, ale może kiedyś się przekonam do jej przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy kontynuowałabym po pierwszej nudnej historii. Jednak po Twojej ogólnej opinii mogłabym się skusić.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka