Wrocław, lato 2018 roku. W śmietniku w centrum miasta znaleziono zwłoki noworodka. Śledztwo prowadzi wydział zabójstw komendy wojewódzkiej.
Policjanci sprawdzają różne tropy i ustalają przyczyny śmierci – z tak przerażającą zbrodnią nie mieli dotychczas do czynienia.
Czy to matka podjęła decyzję o zabiciu własnego dziecka?
Czy strach usprawiedliwia zbrodnię?
Jak daleko może posunąć się zdesperowana kobieta?
Są książki, które chce się czytać, jednocześnie bojąc się tego, co za moment może się w nich wydarzyć. Które sprawiają, że czytelnik wychodzi poza strefę swojego komfortu czytelniczego, a mimo to nie potrafi przerwać lektury. Które łamią serce, sprawiają niemal fizyczny ból w trakcie czytania, ale pozostają na długo w pamięci, dając do myślenia. To właśnie jedna z takich pozycji. Niejeden raz przywaliła mi w twarz swoją treścią, ale nawet przez sekundę nie żałowałam, że po nią sięgnęłam.
Mężczyzna zbierający puszki znajduje na śmietniku zwłoki noworodka, małej dziewczynki. Wzywa policję. Śledczy dokładają wszelkich starań, by dowiedzieć się, dlaczego dziecko znalazło się w śmietniku i kto je zabił.
Nie chcę tutaj zbytnio wchodzić w treść książki, bo mogę nakierować Was na kluczowe dla powieści wątki. Autor pochyla się nad tematem przemocy domowej. Tego, w jaki sposób jest postrzegana w naszym społeczeństwie, co się z nią robi. Obraz malowany przez niego dla wielu może wydawać się przesadzony. Niestety, jest wiele domów, w których dochodzi do aktów przemocy, bo co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Mąż może bić, pić, ale przecież nie wolno się rozstać. Podobnie jeśli żona jest agresywna. Bo raz - co ludzie powiedzą, a dwa - małżeństwo zawarte przed Bogiem jest święte, więc trzeba w nim tkwić i cierpieć w pokorze. Małżeństwo nie polega na wymuszaniu od jednej ze stron spełniania obowiązków małżeńskich i zastraszaniu jej, jeśli się nie zgodzi. Tylko nie wszyscy dorośli do tego, by to zrozumieć. Wiele osób odwraca wzrok, widząc ofiary, bo tak jest wygodniej. Po co się mieszać, skoro można oberwać. A czasem tak niewiele trzeba, by nie dopuścić do tragedii.
Obraz społeczeństwa, jakie zarysował w swojej powieści Piotr Kościelny, przeraża. Nie zliczę, ile razy musiałam przerwać czytanie, bo nie potrafiłam już oddychać, czytając o okrucieństwie, którego dopuściła się jedna z osób. Miałam ochotę wyć i rzucać książką po pokoju jednocześnie. Brzydzi mnie zakrywanie się Bogiem i spełnianiem obowiązków małżeńskich, podczas gdy ta osoba po prostu dopuszcza się aktów przemocy. A tego tu niestety nie brakowało. Podobnie jak szantażu emocjonalnego jednego z bohaterów.
Ujęło mnie to, w jaki sposób są przedstawieni policjanci. Daleko od ideału, ale dzięki temu łatwiej mi w nich uwierzyć i nawiązać z nimi nić porozumienia. A i pozostali bohaterowie zostali wykreowani w bardzo przekonujący sposób. Rozumiałam, dlaczego zachowywali się w dany sposób i byłam w stanie postawić się na ich miejscu. Żaden z nich nie był mi obojętny.
Czytanie tej książki sprawiało mi niemal fizyczny ból, pokazując, jak wielkie jest w Polsce przyzwolenie na szerzenie się patologii. Nie była to łatwa lektura, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Nie jest to powieść dla czytelników o słabych nerwach, niektóre sceny są tutaj dość drastyczne. Miejcie świadomość, sięgając po tę książkę. To bardzo dobra, ale mocna historia.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Księgarni Tania Książka.
"Decyzję" możecie kupić na Taniaksiazka.pl
Sprawdźcie też inne nowości
Chyba ta propozycja jest dla mnie za mocna
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książek tego autora. Będe musiała kiedyś poszukać jego książek
OdpowiedzUsuńTo z pewnością trudna lektura, ale i na taką znajdę czas. Znam już trochę twórczość autora.
OdpowiedzUsuń