Paweł Radziszewski "Niepowinność"

 

„Niepowinność” to historia dziejąca się na pegeerowskim osiedlu, na którym dorośli straszą dzieci, że jeśli będą niegrzeczne, to dyrektor zamknie je w piwnicy. Dzieci trochę się boją, ale są ciekawe, więc organizują wyprawę pod ziemię. Chcą wiedzieć, dlaczego ich rodzice dawniej mieszkali w oborze, dlaczego palacz wypożycza książki, dlaczego szarzy ludzie nie wychodzą na powierzchnię i dlaczego żadne dziecko nie wróciło ze szkoły z internatem.

Każdy z bohaterów chce być kimś. Seweryn – kimś takim jak jego ojciec, dyrektor pegeeru. Jacek – kimś zupełnie innym niż jego ojciec, który jest palaczem. Obaj kochają Marzenę, która zawsze wie, co powinna zrobić, ale nie pomaga jej to być sobą.

Im są starsi, tym głębiej docierają – tam, gdzie ludzie robią to, czego nie wypada robić na górze. Stają się dorośli i zdają sobie sprawę, że o pewnych rzeczach lepiej dowiedzieć się jak najpóźniej, a najlepiej nie wiedzieć o nich wcale.

Uwielbiam powieści, które przenoszą mnie w miejscu i czasie. Tak było właśnie w tym przypadku. Paweł Radziszewski cofnął mnie w czasie. O PGR-ach opowiadali mi moi rodzice. Dla Marzeny, Jacka i Seweryna życie na pegeerowskim osiedlu to codzienność. Kiedy dorastają, znana im rzeczywistość zaczyna się rozpadać.

Ta książka nie należy do najłatwiejszych, jeśli chodzi o tematykę, jaką porusza. Kiedyś przemoc domowa i alkoholizm były na porządku dziennym w wielu polskich domach. Niestety nadal tak jest, ale niespecjalnie przejmowano się tym, że rodzic zlał dziecko kablem od żelazka czy że dzieci wychowują się w domu alkoholików. Nie mówiło się o tym głośno, ale wszyscy o tym wiedzieli. Tylko udawali, że nie widzieli pewnych rzeczy, bo po co się mieszać w cudze sprawy. Tak było też i tutaj. Obraz rzeczywistości, jaki maluje autor, jest momentami bardzo przytłaczający. I żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie jest to zarzut z mojej strony. Wręcz przeciwnie, mnie dawało to do myślenia.

Widać tu jak na dłoni, jak bardzo dla ludzi liczy się to, co inni powiedzą na ich temat. Nie można kumplować się z synem palacza, bo dzieci będą się śmiały, że się ktoś z brudasem trzyma. Trzeba pochwalić się drogimi butami, żeby innym oko zbielało. Po alkohol trzeba jeździć daleko, żeby nikt nie pomyślał, że jest się alkoholikiem. 

Najbardziej uderzyła mnie historia Marzeny. Na początku nic nie zapowiadało tego, że tak mnie emocjonalnie rozjedzie, ale im dziewczyna była starsza, tym trudniej było mi się pogodzić z tym, w jakim domu się wychowała i czego ją życie nauczyło. Do Seweryna nie umiałam się za nic przekonać. Jacek za to skradł moje serce, choć czasem nieziemsko mnie irytował. I w bohaterach w dużej mierze tkwi siła tej powieści. Nie sposób przejść obok nich obojętnie. W książce pojawiają się także historie innych osób. Czasem bardzo przytłaczające.

Pomimo całej tej szarości, wszechobecnej patologii, było dla mnie w tej książce coś magicznego. Byłam oczarowana na swój sposób tym światem, chociaż słynnej piwnicy się bałam. Było w niej coś przerażającego. Kiedy tylko bohaterowie się do niej zbliżali, czułam ciarki na całym ciele.

Obawiałam się nieco tego, że może nie siąść mi czas akcji. Dla mnie to całe lata świetlne, niemal inna rzeczywistość, ale przepadłam przy tej książce. I dochodzę do wniosku, że sporo absurdów powtarza się teraz. Niepokoi mnie to. Z historii powinno się wyciągać wnioski, a nie ją powtarzać.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Nieczęsto sięgam po takie trudne lektury, ale jeśli będę miała okazję to dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka