Rodzinę Maxwella Smarta zabito na jego oczach, kiedy miał jedenaście lat. On sam, koczując w lesie, ukrywał się w wykopanej przez siebie norze i żywił plonami podbieranymi z upraw okolicznych rolników. Przymierający głodem, odziany w podarte łachmany, unikał śmierci z rąk nazistów i grasujących po lasach band.
Po kilku miesiącach samotnego ukrywania się Maxwell spotkał chłopca, błąkającego się w poszukiwaniu jedzenia. Janek także niedawno został sierotą i obaj szybko się zaprzyjaźnili. Pewnego dnia w pobliżu ich kryjówki doszło do masakry, a chłopcy znaleźli ocalałą małą dziewczynkę, wtuloną w ramiona zamordowanej matki. Maxwell i Janek uratowali dziecko, ale cena, jaką przyszło zapłacić za ten czyn, była wysoka.
Ostatnio znów wkręciłam się w czytanie wspomnień osób, które przeżyły piekło II wojny światowej. Rodzina Maxwella zginęła z rąk nazistów. Jemu samemu cudem udało się uniknąć śmierci. Jako dorosły mężczyzna postanowił spisać swoje wspomnienia.
Nie była to obszerna lektura. Od razu powiem, że w dużej mierze jest poświęcona jego karierze i temu, co działo się, gdy wyemigrował do Kanady. Nieco mnie to zaskoczyło. Spodziewałam się raczej opowieści skupionej stricte na ukrywaniu się w lesie. Ona stanowi niewielką część tej publikacji. Bardzo poruszającą, to prawda, zwłaszcza fragment, w którym Maxwell porównuje się do zwierzęcia, wyrywa serce z piersi, ale to zaledwie ułamek tej książki. I rozumiem czytelników, którzy mogą czuć się z tego powodu rozczarowani. Tytuł i podtytuł sugerują inną opowieść. Ale z drugiej strony - czy wojna nie towarzyszy cały czas tym, którzy przeżyli jej piekło?
Maxwell w swojej historii opowiada o głodzie, towarzyszącym mu strachu i utracie bliskich. Jako dziecko przeżył więcej niż niejeden dorosły człowiek. Został sam. Przeżył dzięki dobroci ubogich rolników. Gdyby nie oni, nie udałoby mu się przetrwać. Bardzo poruszyło mnie to, co mówił o ciałach ludzi w schronie, do którego w pewnym momencie trafił. Ujęła mnie również scena uratowania małej dziewczynki. Trudno było mi powstrzymać łzy cisnące mi się do oczu. Maxwell zwraca także uwagę na jedną ważną rzecz - na to, jak po wojnie traktowano sieroty.
Spodziewałam się nieco innej opowieści. Nie myślałam, że tak dużo miejsca autor poświęci swojemu życiu na emigracji. Czy czuję się z tego powodu rozczarowana? Nie powiedziałabym, czuję co prawda niedosyt, jeśli chodzi o to, co działo się, gdy Maxwell był nastolatkiem, ale ta książka dała mi to obraz sieroty wojennej, która musiała odnaleźć się w obcym świecie. Nie kojarzę podobnej opowieści.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.
Nie słyszałam o niej. Z chęcią bym poczytała
OdpowiedzUsuń