Strony

niedziela, 2 października 2022

Przedpremierowo! Maria Paszyńska "Listy do Gestapo"

 

Warszawa, wiosna 1938 roku. Osiemnastoletnia Zuzanna wierzy, że jej życie będzie usłane różami. Pewnego wieczoru zachwyca ją wygrywana na skrzypcach melodia, a kilka dni później poznaje zdolnego muzyka i traci dla niego głowę. Rodzi się pierwsza miłość, pojawiają marzenia i plany, a potem przychodzi wojna. Znaczy kolejne miesiące pasmem strat, cierpienia i bólu…

Zuzanna zaczyna pracę na Poczcie Głównej i włącza się w podziemną walkę z okupantem. Zostaje przydzielona do komórki „P” zajmującej się przechwytywaniem anonimowych donosów pisanych przez Polaków do „Szanownego Pana Gestapo”. Jeden z listów rozdziera jej serce. Okazuje się, że działalność konspiracyjna to niebezpieczna gra, w której stawką jest nie tylko życie, ale i miłość.

Maria Paszyńska to jedna z moich ulubionych autorek. Po jej książki sięgam w ciemno. Jej powieści potrafią przenieść mnie w miejscu i czasie. I choć jestem romansowym Grinchem, to tego typu wątki prowadzi w sposób, który jest w stanie mnie oczarować. Tak było i tym razem.

Mamy nastoletnią Zuzannę, która wchodzi w dorosłe życie. Zakochuje się w zdolnym skrzypku, którego popisów muzycznych słucha z ukrycia. Traci dla niego głowę. Nie jest w stanie skupić się na niczym innym, myśli tylko o tym, czy i kiedy uda się im spotkać. Jednak sielanka zostaje przerwana przez wybuch II wojny światowej. Zuzanna z dnia na dzień musi dorosnąć i zająć się utrzymaniem domu, choć wcześniej miała wszystko podsunięte pod nos. Podczas pracy na Poczcie Głównej rozpoczyna podziemną walkę z okupantem, przechwytuje donosy pisane przez Polaków do Gestapo. Jeden z tych listów zmienia jej życie na zawsze.

Zuzanna to typowa panna urodzona w tamtych czasach, która wychowała się w dobrym domu. Nie ma zbytnio obycia w męskim towarzystwie. Nie potrafi odczytać sygnałów, które wysyła jej ciało. Ma wszystko, żyje więc nieco w oderwaniu od rzeczywistości. Wojna była dla niej kubłem zimnej wody, który pokazał jej, że dorosłość nie jest usłana różami. Przyznam szczerze, że przed wybuchem II wojny światowej miałam z nią ogromny problem. Nieco drażniło mnie jej podejście do życia, ale z drugiej strony tylko takie znała. Jednak przekonałam się do niej bardziej po wydarzeniach z września 1939 roku. Zaczęłam się z nią zżywać i trudno było mi patrzeć na to, co działo się w jej życiu. A ile razy miałam ochotę nią potrząsnąć, żeby nie pakowała się w pewne rzeczy...

Ta historia pokazuje, jak trudnych wyborów ludzie musieli dokonywać podczas II wojny światowej. Nie nam ich oceniać, nie żyliśmy w tamtych czasach. Autorka pokazuje także, jak bardzo nasze wyobrażenia o człowieku mogą różnić się od tego, kim jest naprawdę, a także to, do czego potrafi doprowadzić niespełniona miłość i jak łatwo można zranić człowieka, bawiąc się jego uczuciami.

Nie brakuje tutaj trudnych opisów, jak choćby tego, jak karano osoby podejrzane o wchodzenie w bliskie relacje ze zdrajcami czy fragmentów pokazujących, jak żyło się za czasów okupacji. Moje serce złamała historia Marka. Miałam ochotę rzucać książką po pokoju, kiedy ją przeczytałam.

Maria Paszyńska po raz kolejny przeniosła mnie w miejscu i czasie. Ta historia, choć podana w piękny sposób, nie była łatwa, jednak nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Jeśli szukacie powieści historycznej, która Was poruszy, to myślę, że to jest propozycja dla Was.

Premiera książki odbędzie się 12 października.

Wpis powstał przy współpracy
z Wydawnictwem Książnica.

1 komentarz:

  1. Będę czekała na tą książkę. Dawno nie czytałam tematyki wojennej

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)