Strony

wtorek, 11 października 2022

Przedpremierowo! Dana Schwartz "Anatomia. Love story"

 

Edynburg, 1817. Hazel to dobrze urodzona, lecz postępująca na przekór konwenansom dziewczyna, która marzy o tym, by zostać chirurgiem. Jack jest rezurekcjonistą – złodziejem cmentarnym. Zarabia na życie, sprzedając naukowcom i studentom medycyny ciała, na których mogą przeprowadzać sekcje. Kiedy ich drogi się skrzyżują, Hazel i Jack będą musieli współpracować, aby odkryć tajemnice zakopane nie tylko w nieoznaczonych grobach, ale i w samym sercu edynburskiego społeczeństwa, gdzie kryć się mogą ciemne moce.

Dzisiaj przeniesiemy się nieco w czasie. Edynburg, rok 1817. Hazel to dziewczyna z dobrego domu, zaręczona od małego ze swoim kuzynem. Jest zafascynowana medycyną. Wbrew przeciwnościom chce zostać chirurgiem, choć wie, że w tym zawodzie nie ma miejsca dla kobiet. Pewnego dnia poznaje Jacka, rezurekcjonistę - złodzieja cmentarnego. Chłopak wykopuje ciała, sprzedaje je później naukowcom i studentom medycyny, którzy chcą przeprowadzić sekcję zwłok.

Sięgając po tę książkę, wiedziałam, że to będzie młodzieżówka, która niekoniecznie może trafić w mój gust. Miałam z tyłu głowy tytułowe "love story". Jednak wykradanie ciał z cmentarza mnie przekonało i postanowiłam przekonać się, co Dana Schwartz ma mi do powiedzenia. Ani przez moment nie żałowałam tego, że zdecydowałam się na lekturę. Od razu uspakajam romansowych Grinchów, że wątek miłosny nie stanowi głównej osi fabuły. Jest do niej dodatkiem. Bardzo subtelnym zresztą, co pozytywnie mnie zaskoczyło.

Ta książka klimatem przypomina nieco "Medicusa". Rob i Hazel są tak samo zawzięci, by dopiąć swego w kwestii leczenia ludzi. Co prawda pochodzą z różnych światów, ale kiedy widziałam Hazel ślęczącą nad książkami, od razu miałam przed oczami Roba. Zresztą ubiegli się do podobnego zabiegu, byleby zdobyć upragnione wykształcenie. Hazel miała pazura, trzeba jej to przyznać. Jeśli chodzi o Jacka, to kupił mnie swoją zawadiackością. Za to niemiłosiernie irytowała mnie matka Hazel, która suszyła córce głowę, by ta wyszła za mąż, bo przecież cały majątek ma przypaść w udziale jej młodszemu, rozpuszczonemu do granic możliwości bratu. Miejsce kobiety jest przecież przy mężu, w przeciwnym razie będzie bezdomna. To pokazuje, jak dobrze autorka oddała ducha epoki. Kobiety miały być ciche, skromne, pokorne, a potem trafiały pod opiekę męża. 

Przeczytałam książkę jednym tchem. Krótkie rozdziały zdecydowanie przyspieszają lekturę. Nie można jej odmówić klimatu. Jest mrocznie. Już pierwsza scena na cmentarzu, która otwierała powieść, sprawiła, że miałam pełne gaciorki. Potem do tego wszystkiego doszły opisy sekcji i amputacji. Przy scenie z amputacją nogi prawie spłynęłam z fotela, wszystko mnie bolało w trakcie jej czytania. I odradzam raczej jedzenie w trakcie lektury. Chyba że macie żołądki ze stali i opis kilkudniowych zwłok nie robi na Was wrażenia. Ostrzegam tylko, że takie tu są, żeby nie było.

Uważam, że to książka nie tylko dla młodzieży. Sama jestem sporo starsza od Hazel i Jacka, a mimo to bardzo się z nimi zżyłam. Zakończenie nieco złapało mnie za serce, chociaż podejrzewałam, co się wydarzy i teoretycznie byłam na to gotowa. Jeśli lubicie gotyckie klimaty, to może to być książka dla Was.

Premiera powieści odbędzie się już jutro!

Wpis powstał przy współpracy
z Wydawnictwem Słownym.

1 komentarz:

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)