Strony

poniedziałek, 24 października 2022

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #434 Przedpremierowo! Cyryl Sone "Krzycz, jeśli żyjesz"

 

W październikowy poranek spacerujący z psem mężczyzna zauważa dryfujące w Strzyży ciało młodej kobiety. Okazuje się, że to zaginiona miesiąc wcześniej Weronika Zatorska.

Sprawa trafia na biurko prokuratora Konrada Kroona – najbardziej błyskotliwego ze wszystkich gdańskich śledczych niepokornego aroganta. Kroon nie szanuje żadnych reguł, rzadko słucha zdania innych. I nigdy się nie myli.

Na ciele Zatorskiej nie ujawniono jakichkolwiek obrażeń, a przeprowadzona sekcja zwłok nie wykazała, by do śmierci dziewczyny przyczyniły się osoby trzecie. Pogrążeni w żałobie rodzice Weroniki próbują przekonać prokuratora, że to niemożliwe. Nikt jednak nie daje wiary im słowom. Do czasu.

Gustaw Kolasa, student prawa i praktykant Kroona, przeglądając zdjęcia z oględzin Zatorskiej, zauważa na przedramieniu zmarłej znajomy tatuaż ze słowami „krzycz, jeśli żyjesz”. Wtedy opowiada swojemu przełożonemu historię poprzednich wakacji. Nocny Gdańsk, który nigdy nie zasypia. Przygodny seks, muzyka i narkotyki. Dzikie imprezy pośród stoczniowych dźwigów Ulicy Elektryków. I piękna Julia, która ponad wszystko pragnęła śmierci.

Choć prokurator początkowo nie wierzy chłopakowi i postanawia umorzyć śledztwo, wkrótce dociera do niego, że za śmiercią dziewczyny stoi coś więcej.

Czy Kroonowi uda się rozwikłać najtrudniejszą zagadkę w całej karierze?

Czy podąży za swoją intuicją i odkryje, jak naprawdę wyglądały ostatnie dni życia Zatorskiej?

Kto zabił Weronikę?

Przyznaję szczerze - to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Przy pierwszym podejściu przeczytałam około 50 stron i miałam takie "aha, fajnie, Zwierzyńska, wrąbałaś się z tą recenzją". Za nic nie byłam w stanie wkręcić się w tę historię. Odłożyłam książkę na kilka dni, żeby nabrała mocy prawnej, i zabrałam się do czytania znów. Wtedy kliknęło, chociaż czasami czułam się jak dinozaur, czytając młodzieżowy slang, nie będę ukrywać. Od razu zaznaczam, że jest tu momentami całkiem sporo mięsa, żeby nie było, że nie ostrzegałam.

To bardzo wymagająca książka. Sporo tutaj przeskoków czasowych, na początku nie bardzo umiałam się w nich połapać, złapanie rytmu trochę mi zajęło. Jeśli siądziecie do lektury po całym dniu pracy, możecie szybko odpaść. Ta powieść wymaga maksymalnego zaangażowania od czytelnika. Zwłaszcza że sporo tu bohaterów do ogarnięcia, a i na brak akcji nie można narzekać.

Jeśli chodzi o bohaterów, to ci młodsi niespecjalnie przypadli mi do gustu. Raczej z żadnym z nich bym się nie zaprzyjaźniła. No, może Gustaw miał czasem przebłyski. Jeśli chodzi o Julię - nasza relacja była skomplikowana. Nie chciałam mieć z nią do czynienia, ale mnie jednocześnie fascynowała. I przerażała. Co do naszego prokuratora Konrada Kroona, to niezłe ziółko z niego, ale zaintrygował mnie. Pewne cechy widziałam u podobnych mu bohaterów, ale nie powiem, że jest kalką któregoś z nich. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach cyklu nieco bardziej wysunie pazury, bo tutaj czasem dość mocno był w cieniu.

Szeroko pojęty wątek kryminalny i to, w jaki sposób został on poprowadzony, mnie ukontentował. Nawet nie próbowałam domyślić się, co tam się podziało. Byłam ciekawa, dokąd mnie ta cała sytuacja zaprowadzi, choć czasem nieco się tego obawiałam. W kilku momentach zdecydowanie musiałam wyjść poza strefę swojego czytelniczego komfortu, ale nie powiem, żeby jakoś specjalnie mi to przeszkadzało.

To literacki debiut. Udany, moim zdaniem. Sporo tu smaczków związanych z pracą prokuratora. Powieść jest obszerna, ale nie czułam jej objętości w trakcie lektury, kiedy już się w nią wciągnęłam. Jestem ciekawa, co autor pokaże w kolejnych częściach cyklu o Kroonie.

Premiera powieści odbędzie się już w środę!

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Znak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)