Strony

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #423 Alex Finlay "W otchłani strachu"

 

Matt Pine, student Uniwersytetu Nowojorskiego, otrzymuje wstrząsającą wiadomość: prawie cała jego rodzina – matka, ojciec, brat i siostra – została znaleziona martwa w Meksyku, gdzie spędzała wakacje. Miejscowa policja twierdzi, że doszło do nieszczęśliwego wypadku – zatrucia gazem – ale FBI i Departament Stanu mają co do tego wątpliwości. Śmierć amerykańskich turystów trafia na pierwsze strony gazet. To już kolejny raz rodzina Pineʼów wzbudza zainteresowanie mediów.

Starszy brat Matta, Danny, odbywający karę dożywocia za zamordowanie swojej dziewczyny, był bohaterem głośnego filmu dokumentalnego, w którym sugerowano, że został niesłusznie skazany.

Po powrocie do rodzinnego miasta Matt zmaga się z wrogością mieszkańców i wspomnieniami, o których wolałby zapomnieć.

Tymczasem śmierć w Meksyku wydaje się coraz bardziej podejrzana i powiązana ze sprawą Danny’ego. Matt musi odkryć prawdę o zabójstwie, narażając własne życie i spoglądając w otchłań strachu…

Świat Matta Pine'a zawalił się niemal w jednym momencie. Dowiedział się, że niemal cała jego rodzina - matka, ojciec, siostra i brat - zostali znalezieni martwi podczas wakacji w Meksyku. Podobno doszło do zatrucia gazem. Chłopakowi pozostaje tylko starszy brat, Danny, który odbywa karę dożywotniego pozbawienia wolności za zamordowanie swojej dziewczyny. Chłopak wyrusza po ciała bliskich, próbując odpowiedzieć sobie na pytanie, co właściwie stało się w Meksyku.

"W otchłani strachu" rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych - teraz i kiedyś. Dzięki temu nie tylko lepiej poznajemy bohaterów, ale możemy także obserwować powolny rozpad rodziny Pine'ów. W trakcie lektury bardzo zżyłam się nie tylko z Mattem, za którego nieustannie trzymałam kciuki i było mi go po ludzku żal. Z dnia na dzień został niemal sam. Serce pękało mi, kiedy widziałam, co działo się w jego rodzinnym domu.

Ta książka to nie tylko pełnokrwisty thriller. To przede wszystkim rodzinny dramat. Historia powolnego rozpadu rodziny po tragedii, która zmieniła wszystko. To przejmująca opowieść o walce o dziecko i sprawiedliwość dla niego. Nie zliczę, ile razy myślałam sobie, widząc postępowanie Evana, chłopie, odpuść. Ale z drugiej strony na jego miejscu zrobiłabym to samo, gdyby moje dziecko zostało oskarżone o popełnienie zbrodni, z którą nie miało nic wspólnego. Inaczej nie mogłabym spać spokojnie. 

Krótkie rozdziały były zakończone w takim momencie, że MUSIAŁAM dowiedzieć się, co będzie się działo dalej. To sprawiło, że pochłonęłam książkę niemal jednym tchem, choć to był spory kaliber. I nawet nie chodzi mi o samą warstwę kryminalną, a raczej tę warstwę obyczajową. Bałam się nieco tego, co odkryję na końcu, ale chciałam przekonać się, co wydarzyło się w Meksyku.

Dobra książka charakteryzuje się dla mnie tym, że w trakcie lektury mam wrażenie, że znam osobiście bohaterów. Tak właśnie było w tym przypadku. Z każdym z nich nawiązałam nić porozumienia. Zarówno z Sarah, która prowadziła śledztwo, jak z Mattem i jego bliskimi. Mały Tommy podbił moje serce, ale reszta jego rodziny też nie była mi obojętna. Zalała mnie krew, gdy Maggie opowiadała o pewnym przyjęciu, a podczas podróży Matta ściskałam kciuki, żeby dotarł na miejsce w jednym kawałku. 

To była jedna z lepszych książek, jakie czytałam w tym roku. Wielowątkowa, ale dopieszczona w każdym, najdrobniejszym nawet szczególe. Emocjonalny czołg, ale nie żałuję tego, że po nią sięgnęłam, chociaż kilka razy w trakcie czytania musiałam robić sobie przerwy, żeby ochłonąć. Uwielbiam, gdy po odłożeniu książki na półkę czuję żal, że to już koniec, a jednocześnie mam poczucie satysfakcji, że dobrze spędziłam czas i historia pozostanie ze mną na długo. Tak będzie w tym przypadku. Jeśli szukacie emocjonalnego walca, który rozłoży Was na łopatki, a przy okazji wciśnie w fotel, to dobrze trafiliście.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)