Andrzej, były korespondent wojenny, zawsze marzył o tym, żeby pokazać żonie Afganistan, kraj groźny i piękny, niepodobny do żadnego innego. Ela, szamańska dusza, miłośniczka gongów i leczniczych ziół, nie była pewna, czy jest gotowa na tak niebezpieczną podróż.
Pewnego dnia pakują się do starego mercedesa MB 100 i ruszają dawnym jedwabnym szlakiem, który w latach 70. przemierzały kolorowe autobusy pełne dzieci kwiatów głodnych przygód, narkotyków i wolnej miłości.
Autorzy chcą zobaczyć nigdy niezdobytą przez obce wojska dolinę Pandższiru i Bamian, buddyjskie sanktuarium zniszczone przez islamskich radykałów. Odnaleźć dawnych przyjaciół, których Andrzej poznał podczas reporterskich wypraw do strefy wojny. Ale najpierw będą musieli pokonać przyprawiające o zawroty głowy serpentyny w górach Armenii i przeprawić się przez granice, na których każdy obcy witany jest z podejrzliwością.
Kiedy przeczytałam tytuł tej książki i zobaczyłam, przez jakie tereny mają zamiar przejechać autorzy, poczułam mieszankę niepokoju i zaciekawienia. Niepokoju, bo przecież wyprawa przez te tereny do najłatwiejszych i najbezpieczniejszych nie należy. Zaciekawienia, bo nigdy nie czytałam o podobnej podróży.
Od samego początku pokochałam Andrzeja i Elę, choć na początku miałam obawy co do kobiety. Jej podejście do leczenia, alkoholu itd. trochę mnie zaskoczyło, ale hej, każdy ma swoje przekonania i nic mi do tego, w co kto wierzy. Było w niej coś magicznego, coś, co mnie do niej przyciągało. Nie znam wielu takich ludzi. Ela była jak wyciągnięta z innej bajki, ale za to ją uwielbiam.
Były w trakcie lektury momenty, kiedy mój zapał nieco słabł, mam tu na myśli fragmenty dotyczące motoryzacyjnych kwestii. Na szczęście było ich niewiele, więc nie wpłynęło to jakoś specjalnie na rytm czytania.
W trakcie lektury poznajemy całą masę znajomych Andrzeja z dawnych lat. Niektórzy działali mi na nerwy samym faktem, że oddychali, jednak to pokazuje, jak kultura wpływa na to, kim jesteśmy. I gdyby nie ci znajomi, Andrzej i Ela w niektórych sytuacjach mieliby nie lada problem, żeby ruszyć dalej. Książka pokazuje, że dobrzy znajomi to skarb, a umiejętność kombinowania przydaje się zawsze.
Sporo tutaj ciekawostek dotyczących czy to historii, czy szeroko rozumianego życia w danym kraju i jego kultury. Od czasu podróży autorów sporo się pozmieniało. Świat, w którym byli, już nie istnieje. W trakcie lektury towarzyszyło mi poczucie ogromnej straty. Wojna potrafi wywrócić wszystko do góry nogami i z dnia na dzień na zawsze zmienić rzeczywistość. Czy komukolwiek uda się jeszcze kiedyś wyruszyć trasą Andrzeja i Eli? Trudno powiedzieć, patrząc na to, co dzieje się na świecie.
Książka może i nieco straszy objętością, ale nie czuć jej kompletnie w trakcie czytania. To gawęda z podróży. Napisana w taki sposób, że człowiekowi wydaje się, że jest tam z Elą i Andrzejem. Polecam fanom literatury podróżniczej.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Księgarni Tania Książka.
"Kamperem do Kabulu" możecie kupić na Taniaksiazka.pl
Sprawdźcie też inne bestsellery.
Na pewno ciekawe przeżycie, Lubię takie ksiazki
OdpowiedzUsuń