Christina Lamb "Nasze ciała, ich pole bitwy. Co wojna robi kobietom"

 

Christina Lamb, doświadczona korespondentka wojenna, oddaje głos kobietom z obszarów objętych konfliktami zbrojnymi. Wśród jej rozmówczyń są japońskie niewolnice seksualne (tzw. comfort women), kobiety bengalskiego pochodzenia (birangona) krzywdzone przez pakistańskich żołnierzy w 1971 roku w czasie wojny między Indiami, Pakistanem i Bangladeszem, Jezydki porywane i przetrzymywane wbrew swej woli przez członków ISIS, nigeryjskie uczennice uprowadzone przez Boko Haram, muzułmanki gwałcone przez bośniackich Serbów i kobiety z plemienia Tutsi krzywdzone przez Hutu w czasie ludobójstwa w Rwandzie.

Lamb pokazuje, że przemoc seksualna stanowi uniwersalne narzędzie kontroli. Przedstawia gwałt nie jako „efekt uboczny” wojny, ale potężny instrument zniszczenia, równie skuteczny jak broń chemiczna. Służy on konkretnym celom: ma zmusić kobiety do uległości i upokorzyć je. Świadectwa bohaterek książki są wstrząsające – szczególnie w świetle obojętności światowej opinii publicznej na ich krzywdę.

Bohaterki Lamb nie są ofiarami, ale ocalałymi. Mimo niewyobrażalnego bólu i cierpienia żyją i zmieniają świat – dając jednoznaczny sygnał do działania.

„Kobieta idąca po wodę lub po drewno na opał jest w większym niebezpieczeństwie niż żołnierz na linii frontu” – Margot Wallström, Specjalna Przedstawicielka ONZ ds. Przemocy Seksualnej w Sytuacjach Konfliktu.

"Mówili mi: powinnaś była się zabić, zamiast znosić tę hańbę, a ja często myślałam, że mają rację, bo to, co zrobili Pakistańczycy, i tak mnie zabiło. Kiedy nasze córki wychodziły za mąż, musieliśmy płacić większy posag, bo ludzie nie chcieli mieć z nami nic wspólnego, Kilka lat temu wystąpiłam w telewizji, żeby opowiedzieć o byciu birangona, i mój zięć był bardzo zły. Rozwiódł się z moją córką, a ona się na mnie wściekła. "Mnie życie też zrujnowałaś", tak mi powiedziała".
s. 111

Gwałt podczas wojny został uznany za jedną ze zbrodni wojennych. Niestety, wszyscy wiemy, jak wygląda ściganie takich zbrodniarzy. Tym bardziej, że jest na to przyzwolenie w społeczeństwie. Wystarczy przypomnieć sobie pewną panią z Rosji, która nie miała nic przeciwko temu, żeby mąż sobie na Ukrainkach poużywał, tylko żeby się zabezpieczał. Christina Lamb w swojej publikacji oddaje głos kobietom z całego świata, które przeszły przez piekło. Ostrzegam, że są tutaj naprawdę drastyczne opisy i nie jest to książka dla czytelników o słabych nerwach. Ja jestem zaprawiona w boju, ale patrzenie na ludzką krzywdę nigdy nie przestanie łamać mi serca.

Przeczytanie tej książki zajęło mi sporo czasu. I nie mam tu na myśli tego, że była źle napisana. Wręcz przeciwnie, Christina Lamb ma bardzo dobre pióro, ale trudno było mi czytać o cierpieniu, którego doświadczyły bohaterki jej książki. Nie zliczę, ile razy odkładałam ją na półkę, dusząc przekleństwo. Jak można zgwałcić 15-miesięczną dziewczynkę? W jakim my żyjemy świecie? Podczas lektury tej książki jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że świat byłby lepszy, gdyby nie było żadnej religii. Teoretycznie powinny nieść ludziom nadzieję i siłę. A niejednokrotnie przekonałam się, że są cudownym narzędziem do przemocy psychicznej.

Ta publikacja jest przepełniona cierpieniem. Nie umiałam przeczytać więcej niż 10 stron dziennie, a i po nich chodziłam po ścianach. Zgwałcone kobiety bardzo często spotykają się z ostracyzmem, podczas gdy ich oprawcy chodzą sobie jak najwięksi panowie bezkarni. Wiele z nich nigdy nie przyzna się do tego, przez co przeszły. Christina Lamb przedstawia gwałt jako narzędzie do poniżenia. To broń, która zadaje głębsze rany niż pistolet. I to te najgorsze, bo niewidoczne i dające o sobie znać niepostrzeżenie. Kiedy czytałam historie tych kobiet, czułam, że gotuje mi się krew w żyłach. Przepraszam, że teraz przeklnę, ale jakim sku*wielem trzeba być, żeby zgwałcić dziecko? I to jeszcze z imieniem boga na ustach. Tak, takie historie tutaj też znajdziecie. Dla gwałcicieli wiek kobiety nie miał znaczenia. Ważne, żeby pokazać ofierze, która religia jest najważniejsza i kto jest najsilniejszy.

Przerażające jest to, że nadal w XXI wieku gwałty są tak powszechne. Że piętnuje się ofiary. Że uznaje się przemocowe nawracanie "niewiernych", gwałcenie ich kobiet i przymuszanie do rodzenia "bojowników w imię wiary". To jest chore. I najgorsze jest to, że w wielu przypadkach nic się z tym nie robi.

W tej książce znajdziecie opowieści z całego świata. Przerażające, ale też dające nadzieję i niosące nadzieję. Niektóre kobiety po gwałcie umarły za życia i nie ma się temu co dziwić. Inne mają w sobie siłę, by mówić za te, które nie mogą tego zrobić, i walczą o sprawiedliwość. To cholernie trudna książka, nie będę nikogo specjalnie namawiała do jej czytania, bo to ogromny kaliber i nic nie przygotuje Was na to, co tu znajdziecie, ale jest ona bardzo potrzebna. Czas skończyć z piętnowaniem ofiar i zostawianiem ich samym sobie.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Znak.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Myślę, że warto przeczytać. Choć większość czytelników może bardzo przeżywać opisane wydarzenia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka